1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wtorek, który może zdecydować o losach brexitu

Jakub Krupa Londyn
22 października 2019

Brytyjski parlament zagłosuje dziś nad drugim czytaniem ustawy o wyjściu z UE oraz programem legislacyjnym, który ma pozwolić na jej przyjęcie przed końcem miesiąca. Od wyniku tych głosowań może zależeć los brexitu.

UK London Pro-Brexit Demonstration vor dem Parlament
Zdjęcie: Getty Images/AFP/I. Infantes

Ponad stustronicowy tekst ustawy został opublikowany w poniedziałek wieczorem, a już we wtorek rano posłowie zaczną debatować nad jej treścią i zgłaszać poprawki. Część deputowanych wprost narzekała, że ma za mało czasu, aby przeanalizować proponowany tekst, biorąc pod uwagę jego konstytucyjne znaczenie i konsekwencje dla pozycji Wielkiej Brytanii w świecie.

Premier Boris Johnson chciał głosować nad przyjęciem proponowanego tekstu traktatu o wyjściu z Unii Europejskiej jeszcze w poniedziałek, ale spiker Izby Gmin John Bercow odmówił zgody na takie procedowanie, wskazując, że za mało zmieniło się od soboty, kiedy posłowie odrzucili propozycję rządu, wskazując, że najpierw chcą zobaczyć legislację implementującą porozumienie ze Wspólnotą.

W efekcie sobotniej decyzji, Johnson był zmuszony do wysłania - wbrew wcześniejszym stanowczym zapowiedziom - politycznie kłopotliwego listu do Brukseli, w którym zwrócił się o wydłużenie procesu opuszczenia UE do końca stycznia 2020 roku. W ramach rozgrywek wizerunkowych przed wyborami, szef rządu odmówił jednak podpisania tego pisma, załączając drugie, w którym wskazywał, że opóźnianie brexitu mija się z celem.

Co nas czeka we wtorek?

Wtorkowe głosowania mogą mieć równie poważne konsekwencje. Poparcie projektu przy drugim czytaniu sygnalizowałoby, że na tym etapie cieszy się on poparciem większości Izby Gmin, co byłoby dla Johnsona argumentem wobec unijnych liderów, że wydłużenie brexitu nie jest niezbędne. Jeszcze w poniedziałek część posłów Partii Konserwatywnej, którzy w weekend głosowali przeciwko traktatowi, zapowiedziało, że poprze rządowy wniosek, zastrzegając, że nie oznacza to jednak koniecznego poparcia przy trzecim, ostatnim, czytaniu. 

Można się jednak spodziewać, że grupy posłów - szczególnie opozycji - będą podejmowały próby wprowadzenia zmian, które wywróciłyby do góry nogami rządowy tekst, np. wprowadzając nowe zobowiązanie do pozostania w unii celnej UE. Głosowanie nad ich odrzuceniem będzie kolejnym testem pozycji Johnsona w Izbie Gmin.

Spiker Izby Gmin John BercowZdjęcie: picture-alliance/Xinhua/UK Parliament/J. Taylor

Potencjalnie jeszcze ważniejsza będzie decyzja parlamentu w drugiej sprawie: tzw. programu legislacyjnego, na który składają się zapisy dotyczące kolejnych faz prac nad projektem ustawy w Izbie Gmin. Administracja Johnsona będzie starała się doprowadzić do ekspresowego procedowania propozycji w ciągu następnych trzech dni, pozostawiając sobie otwartą drogę do doprowadzenia do brexitu jeszcze przed końcem października. Takie rozwiązanie będzie jednak niepopularne wśród posłów opozycji i części krytyków szefa rządu w partii rządzącej.

Rząd krytykowany za pośpiech w pracach nad ustawą

Dla porównania, poprzednia wersja ustawy o wyjściu z UE na wcześniejszym etapie negocjacji była procedowana przez 12 dni, ale rozłożonych na trzy miesiące, co dawało czas na dokładną analizę tekstu i przygotowanie ewentualnych zmian. Brytyjskie media podkreślały, że jedynie poważne sytuacje awaryjne (np. klęski żywiołowej) oraz wskazujące na bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego uzasadniały dotychczas tak przyspieszone prace w parlamencie. 

W ramach sygnału nadchodzących problemów, wśród najostrzejszych krytyków takiego procedowania w Izbie Gmin był m.in. rzecznik dyscypliny partyjnej północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów, którzy dotychczas wspierali rząd Johnsona na mocy porozumienia o współpracy programowej. W poniedziałek Jeffrey Donaldson podkreślił jednak jednoznacznie, że tak krótki okres prac nad proponowanym tekstem "nie odpowiada potrzebom wyborców, których reprezentuje".

Bez głosów Parti Unionistów, Johnson nie dysponuje większością w Izbie Gmin nawet gdyby razem głosowali wszyscy posłowie jego podzielonej partii, co oznacza, że musiałby polegać na wsparciu pojedynczych posłów opozycji, w tym przede wszystkim deputowanych Partii Pracy z okregów, gdzie mieszkańcy zagłosowali za wyjściem z UE.

Dylemat, przed którym staną we wtorek parlamentarzyści najlepiej ujął szef klubu parlamentarnego Partii Konserwatywnej w Izbie Gmin Jacob Rees-Mogg, który powiedział wprost: "osoby, które nie zagłosują za tym programem legislacjnym opowiedzą się za tym, żeby do brexitu nie doszło w terminie 31 października".