Wybory 2019. Europarlament przed nowym rozdaniem
16 września 2018Jedno jest pewne – dotychczasowy podział na partie i frakcje w Parlamencie Europejskim stanie się po wyborach w maju 2019 jeszcze bardziej skomplikowany. W wielu regionach Europy w siłę rosną partie populistyczne, klasyczne partie tracą poparcie.
Obecnie najliczniejszym ugrupowaniem w Parlamencie Europejskim jest chrześcijańsko-demokratyczna frakcja Europejskiej Partii Ludowej (EPL) licząca 218 z 751 deputowanych.
To może się zmienić, ponieważ frakcja ma coraz więcej problemów z 12 deputowanymi węgierskiego Fideszu. Po tym jak parlament, także głosami setki deputowanych z EPL poparł wszczęcie postępowania przeciwko Węgrom w sprawie przestrzegania praworządności, we frakcji wybuchł spór.
Jej przewodniczący, polityk bawarskiej CSU Manfred Weber nie zdobył się wprawdzie na wykluczenie deputowanych Fideszu z frakcji, ale głosował za wszczęciem postępowania przeciwko Węgrom. Na pytanie DW, czy Fidesz pasuje do jego frakcji, Weber odpowiedział wymijająco. – W poprzednich latach węgierski parlament był zawsze gotowy do kompromisów. Teraz tego tak nie widać. Dlatego potrzebujemy dialogu, dialogu na nowej płaszczyźnie – powiedział. Weber chce odczekać najpierw na wynik dialogu, a więc odczekać decyzję unijnej Rady Ministrów. Nastąpi to jednak dopiero po wyborach do europarlamentu w maju 2019. Do tego czasu we frakcji EPL obowiązywać będzie coś na kształt rozejmu.
Orban nie jest sam
Fidesz Viktora Orbana nie jest całkowicie wyizolowany. Wielu chrześcijańskich demokratów z Hiszpanii, Austrii, Włoch, a także z bawarskiej CSU głosowało przeciwko wszczęciu postępowania. Węgierski premier i szef Fideszu Viktor Orban krytykuje wprawdzie przewodniczącego frakcji Manfreda Webera za brak siły przywódczej, sam jednak nie zamierza opuścić EPL. Brytyjski deputowany i jeden z najważniejszych zwolenników Brexitu Nigel Farage zasugerował wprawdzie Orbanowi utworzenie frakcji przeciwników UE jednak premier Węgier odrzucił tę propozycję. – Pan Farage jest największym mówcą w tym parlamencie. Słuchanie go to naprawdę intelektualna radość. Ale nie przyjmiemy jego zaproszenia, ponieważ należymy do EPL – powiedział Orban.
Także austriaccy prawicowi populiści umizgują się do Orbana i proponują mu współpracę w ramach nowej prawicowej frakcji. Szef austriackiej FPÖ Hans-Christian Strache chce zjednoczenia populistycznej prawicy, do której zaliczani są deputowani Frontu Narodowego Mariny Le Pen z Francji, Alternatywa dla Niemiec (AfD), Szwedzcy Demokraci i holenderska Partia Wolności Geerta Wildersa. Być może dołączy się do nich także włoska "Liga" Matteo Salviniego, która w wyborach do europarlamentu zyska najprawdopodobniej kilka mandatów poselskich. A taka prawicowo-populistyczna frakcja może nawet zagrozić dotychczasowym drugim lub trzecim co do wielkości frakcjom socjaldemokratów czy narodowych-konserwatystów.
Jak na razie Viktor Orban nie chce wypowiadać się na temat takiej strategii. O ostatnim bardzo harmonijnym spotkaniu z szefem włoskiej "Ligi" Orban mówił, że jego relacje z Salvinim nie mają nic wspólnego z polityką partyjną. – Współpracujemy na poziomie rządów, tu nie chodzi o partie – przekonywał premier Węgier.
Wielu polityków populistycznej prawicy może wyobrazić sobie przystąpienie do nowego projektu pod nazwą "Ruch" amerykańskiego ultraprawicowca Steve'a Bannona. Bannon, który był jednym ze współautorów wyborczego zwycięstwa Donalda Trumpa, a potem popadł w jego niełaskę, chce zjednoczyć populistyczną prawicę w Europie i wykorzystać do tego antyimigranckie nastroje. Także i na ten temat węgierski premier wypowiadał się z rezerwą. – W wyborach do Parlamentu Europejskiego będzie chodzić przede wszystkim o wielki temat imigracji. To nie znaczy jednak, że wyborcy porzucą swoje narodowe nawyki. Nie będą przecież kandydować żadni Amerykanie. Nie będzie żadnych europejskich transgranicznych list – powiedział Orban dziennikarzom w Parlamencie Europejskim w Strasburgu.
Pytanie, czy węgierski Fidesz będzie mógł liczyć na miejsce pod dachem chrześcijańsko–demokratycznej Europejskiej Partii Ludowej będzie z pewnością rozpatrywane na kongresie partii na początku listopada. Wtedy szef frakcji Weber stanie w szranki z innymi kandydatami o pierwsze miejsce na liście EPL i będzie musiał zaprezentowanie wyraźnie swoje stanowisko w sprawie Fideszu. W przypadku wygranej EPL zwycięzca będzie mógł liczyć na stanowisko wpływowego przewodniczącego Komisji Europejskiej.
Liberałowie liczą na Macrona
Wzmożenie aktywności politycznej zaobserwować można także w lewicowo-liberalnych ugrupowaniach Parlamentu Europejskiego. Zwolennicy UE liczą na to, że francuski prezydent Emmanuel Macron, podobnie jak w czasie swojej kampanii prezydenckiej, ożywi debatę w Europie. Macron uzgodnił z szefem frakcji liberałów (ALDE) Guy Verhofstadem utworzenie wspólnej, wielkiej frakcji liberalnej. Jednak nie wiadomo, ilu deputowanych ruchu Macrona "Republika w Marszu" dostanie się rzeczywiście do parlamentu.
Obecnie liberałowie posiadają 68 mandatów. Są jedynie czwartą co do wielkości frakcją, mogą jednak być języczkiem u wagi w niektórych sytuacjach. – Wydaje mi się, że prawica będzie bardzo silna po nowych wyborach. Dlatego jest ważne, żebyśmy i my, jako umiarkowani i zwolennicy UE, także byli silni – mówi Thierry Cornillet, francuski liberalny eurodeputowany popierający Macrona. Jego zdaniem liberałowie powinni utworzyć wspólną frakcję wokół Macrona. Nie będzie to dotychczasowa frakcja ALDE, ale coś zupełnie nowego. – Macron będzie namawiał Belgów, Włochów, Niemców i innych, by stworzyć coś nowego, nowe ugrupowanie – uważa Cornillet. Jego zdaniem trzeba zrobić wszystko, by wszystkie ugrupowania polityczne centrum i lewicy sprzymierzyły się w parlamencie przeciwko prawicowym populistom.