Wybory do Sejmu. Spora frekwencja wyborcza w Wlk. Brytanii
13 października 2019Największym zainteresowaniem cieszyły się komisje wyborcze w Londynie - w tradycyjnie zamieszkałym przez starsze pokolenie Polonii Ealingu na zachodzie miasta oraz w ambasadzie RP - a także w Leeds, Manchesterze i Birmingham.
W niektórych miejscach zarejestrowało się nawet do sześciu tysięcy osób, co oznaczało, że komisje musiały liczyć się z nawet siedmioma wyborcami na minutę. W szczytowych momentach czas czekania w kolejce wynosił nawet ponad godzinę. Dla porównania w 2015 roku głos oddały 54 tys. osób.
W niedzielę w budynku Polskiego Ośrodku Społeczno-Kulturalnego (POSK) w Londynie na głosujących czekała nawet uroczysta ścianka fotograficzna i czerwony dywan, gdzie można było zrobić sobie okoliczościowe zdjęcie. "To Wy, Wyborcy, jesteście najważniejsi i zasługujecie na czerwony dywan. Swoim głosem decydujecie o przyszłości Polski i o tym, kto będzie nas reprezentował przez następne cztery lata" - napisali organizatorzy akcji #LondynGłosuje.
Obywatelski obowiązek
W rozmowie z Deutsche Welle, wyborcy podkreślali, że pomimo mieszkania na stałe poza granicami kraju wciąż czują się z nim związani i uważają udział w wyborach za swój obywatelski obowiązek.
- Później niektórzy narzekają, że wybraliśmy takich czy innych polityków - powinni głosować, żeby nie marudzić - tłumaczył Damian Lawer, który głosował w zachodnim Londynie. Jak tłumaczył, rozumie wątpliwości dotyczące prawa głosu dla osób, które od kilkudziesięciu lat mieszkają poza Polską, ale dla młodszego pokolenia - wciąż zawieszonego między krajami - to element decydowania o przyszłości kraju, w którym być może jeszcze będą mieszkać.
Z kolei Anna Budzińska, która mieszka w Wielkiej Brytanii od 14 lat, podkreślała, że udział w wyborach jest dla niej "oczywisty". "To okazja, żeby wypowiedzieć się na temat tego, co dzieje się w kraju" - powiedziała.
- Nigdy się nie zrzekłam i nie zrzeknę obywatelstwa. Pomimo tego, że w Polsce nie mieszkam, jest ona moją ojczyzną i to dla mnie ważne. A kraj przecież zyskuje też na moich inwestycjach czy wydatkach, kiedykolwiek tam jestem - tłumaczyła.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku! >>