1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polnische Kandidaten in Kommunalwahlen in Meck-Pom

8 czerwca 2009

Wszyscy polscy kandydaci ponieśli fiasko w wyborach komunalnych w przygranicznym powiecie Uecker-Randow. Sukces odniosła natomiast neofaszystowska NPD.

Jarosław Wieczorek, kandydat do rady powiatu Uecker Randow w czasie kampanii wyborczejZdjęcie: DW

W trzytysięcznym miasteczku Loecknitz, 10 kilometrów od granicy z Polską, nie udało się wejść do rady gminy ani Katarzynie Werth z listy polsko-niemieckiego stowarzyszenia "Pomeraniak", ani Dorocie Siudzie-Pankau, która startowała z listy niemieckiej partii CDU. Zdaniem pierwszego kandydata CDU w Loecknitz, Detlefa Eberta, zawiniła głównie niska frekwencja Polaków w wyborach. Wprawdzie nie ma jeszcze oficjalnych liczb, które dokumentowałyby polski udział, jednak Ebert mówi: - "W naszym regionie skończyły się właśnie ferie i wiele polskich rodzin dopiero wczoraj wróciło do domów. Mam wrażenie, że tylko niewielu poszło do urn" - mówi Ebert. Ogólnie frekwencja wyborcza w powiecie Uecker Randow wyniosła ponad 50 procent, czyli była o 5 procent wyższa niż przed pięciu laty.

Zyskała skrajna prawica

Sukces NPD we wschodniej części landu to zjawisko lokalne. W skali całej Meklemburgii neonaziści otrzymali niewiele ponad 3 procent głosówZdjęcie: DW

Po raz pierwszy do władz gmin w tym regionie dostała się natomiast skrajna prawica. W Loecknitz, gdzie 20 procent społeczeństwa stanowią Polacy, radykalna NPD odniosła największy sukces zdobywając 17 procent głosów. Oznacza to, że na 14 miejsc w radzie gminy NPD otrzyma 2. Pozostałe miejsca uzyskają: Partia Lewicy (6, w tym burmistrz), CDU (6) i SPD (1). W skali całej Meklemburgii - Pomorza Przedniego neonaziści z NPD otrzymali 3,2 procent głosów. Dwucyfrowe wyniki uzyskali głównie w gminach na wschodzie landu - jak w Loecknitz.

Wybrany na członka rady gminy z ramienia CDU Ebert uważa, że sukces NPD wiąże się z masową kampanią reklamową w Loecknitz oraz ogólnym niezadowoleniem społeczeństwa. Przed wyborami niemal na każdej latarni wisiały enpedowskie plakaty, a na nich hasła: “Zamknąć granice dla przestępców!” lub “Praca zamiast imigracji”. Ebert przyznaje też, że sukces skrajnych prawicowców może być reakcją na rosnącą obecność Polaków w Loecknitz. - "Niektórzy są niezadowoleni, również z polskich mieszkańców i firm. Są Polacy, którzy się angażują w życie gminy, ale nie brakuje również takich, którzy traktują nasze miasteczko jak sypialnię i myślą jedynie o wynikających z tego korzyściach. To niektórych tutaj drażni" - tłumaczy Ebert.

Reakcje na wyniki wyborów

Plakaty ze sloganami NPD w LoecknitzZdjęcie: DW

Kancelaria rządu landowego Meklemburgii Pomorza Przedniego nie chciała komentować wyników wyborów. Przedstawiciele obu największych niemieckich partii - CDU i SPD - podkreślają, że sukces NPD tylko po części ma związek z obecnością Polaków w regionie Uecker Randow. Sekretarz generalny CDU w Meklemburgii - Pomorzu Przednim, Vincent Kokert, zauważył, że w skali całego powiatu skrajna prawica straciła glosy w porównaniu z wyborami do landtagu w 2006 (2006 - 14 Procent, 2009 - 9 procent). W wydanym dziś (08.06.09) oświadczeniu Kokert napisał również: -"Szkoda, że polskim kandydatom nie udało się uzyskać wystarczającej liczby głosów. Wiąże się to z faktem, iż zbyt mało obywateli polskich skorzystało z prawa do głosowania”. Polityk CDU zapowiedział również, ze CDU zamierza sprawdzić, w jaki sposób – pomimo negatywnego wyniku wyborów - będzie można włączyć niektórych polskich kandydatów w działalność polityczną na szczeblu komunalnym.

Wyniki NPD podobnie ocenia Heinz Mueller, deputowany do meklemburskiego landtagu oraz szef SPD w powiecie Uecker Randow. Jego zdaniem "NPD udało się zmobilizować tę część społeczeństwa, która obawia się wyobcowania i ma troski egzystencjalne".

Także deputowana SPD do Bundestagu, Angelica Schwal-Dueren, nie ukrywała rozczarowania. - "Takie wyniki wyborów komunalnych świadczą o tym, ze istnieją tam poważne społeczne problemy. Pokazuje to również, że wielkim partiom niestety nie udało się przekonać społeczeństwa do korzyści, które daje im Europa" - dodała Schwall-Dueren.

Konieczna lepsza integracja

Ani Dorota Siuda-Pankau (z pr.) ani Katarzyna Werth nie weszły do rady gminy LoecknitzZdjęcie: DW

Również w Pasewalku, gdzie żyje kilkusetosobowa polska społeczność, polski kandydat nie odniósł sukcesu. Jarosław Wieczorek startował z list niemieckiej inicjatywy obywatelskiej "Wir in Pasewalk" ("My w Pasewalku"). Polski przedsiębiorca z Poznania otworzył trzy lata temu niewielki zakład produkcyjny dla branży motoryzacyjnej po niemieckiej stronie granicy. Przed kryzysem zatrudniał do 26 pracowników, głównie Niemców, obecnie zredukował załogę o połowę. Wieczorek również jest zdania, że głównym powodem fiaska polskich kandydatów była niska frekwencja Polaków: - "Były to pierwsze wybory, w których chcieliśmy zaistnieć i zrobiliśmy to dosyć spontanicznie. Niestety nie udało nam się zmobilizować polskiej społeczności, by poszła do urn. Teraz musimy wyciągnąć z tego wnioski, tak, aby za pięć lat zdziałać więcej".

Jarosław Wieczorek zauważa, że NPD prowadziła agresywną kampanię, zwłaszcza wśród najbardziej sfrustrowanych grup społecznych. Skrajnie prawicowa partia oferowała m.in. doradztwo dla bezrobotnych. Polski przedsiębiorca mówi: - "NPD podsycała też antypolskie lęki, co wobec braku gotowości integracyjnej sporej części żyjących tu Polaków nie było trudne" - ocenia Wieczorek. Jego zdaniem Polacy rzadko uczestniczą w życiu publicznym tego regionu, co daje się odczuć zarówno w stosunkach międzysąsiedzkich jak i w szkołach.

Polski przedsiębiorca ma nadzieję, że "szum medialny pozwoli zwrócić uwagę na ten problem po obydwu stronach granicy, co pozytywnie wpłynie na ten rozwój". W najbliższym czasie Wieczorek ma się spotkać w tej sprawie z deputowaną do Bundestagu z tego regionu Susanne Jaffke - Witt (CDU). Zdaniem polskiego przedsiębiorcy wyniki komunalne w regionie Uecker-Randow są nie tylko "porażką dla Polaków i Niemców", ale również sygnałem, że "w ciągu następnych pięciu lat należy intensywniej popracować nad integracją".

Niska frekwencja Polonii w wyborach do PE

Tylko niewielu Polaków głosowało w lokalu wyborczym w ambasadzie RP w Berlinie (07.06.2009)Zdjęcie: DW

Także w wyborach do Parlamentu Europejskiego frekwencja wśród żyjących w Niemczech Polaków była stosunkowo niska. W polskich placówkach dyplomatycznych głosował jedynie niewielki odsetek Polonii. W Berlinie na 40 tysięcy zameldowanych Polaków, chęć do udziału w wyborach zgłosiło ponad 500 osób, a głosy oddało w rezultacie ponad 400. To około jeden procent berlińskiej Polonii. Jest jednak możliwe, że część kilkudziesięciotysięcznej rzeszy Polaków w Berlinie głosowało na listy niemieckie we własnych dzielnicach. Obecna frekwencja jest porównywalna z wyborami europejskimi sprzed pięciu lat i sześć razy niższa, niż podczas ostatnich wyborów do Sejmu. We wszystkich polskich okręgach wyborczych zwyciężyła Platforma Obywatelska, która zdobyła ponad 50 procent głosów.


Róża Romaniec

Red.: Bartosz Dudek

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej