1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
PolitykaMołdawia

Wybory w Gagauzji – wiernym Rosji regionie Mołdawii

Violeta Colesnic
30 kwietnia 2023

Mieszkańcy Gagauzji na południu Mołdawii wybierają nowego gubernatora. Choć autonomiczny region został zmodernizowany z funduszy unijnych, większość mieszkańców pozostaje lojalna wobec Rosji.

Komrat, stolica autonomicznego regionu Gagauzji
Plakaty wyborcze w Komracie, stolicy autonomicznego regionu GagauzjiZdjęcie: Violeta Colesnic

Od rana w niedzielę, 30 kwietnia, w Gagauzji trwają wybory nowego gubernatora (baszkana). Ale głosujący nie mają zbyt wielu opcji do wyboru. Na liście wyborczej nie znalazł się ani jeden kandydat o poglądach proeuropejskich. Wszystkich ośmiu pretendentów do stanowiska gubernatora tego autonomicznego regionu Mołdawii reprezentuje poglądy prorosyjskie i ma krytyczny stosunek do rządu w Kiszyniowie.

Wojna Rosji z Ukrainą obudziła jednak wielu Gagauzów. Ludzie, z którymi DW rozmawiała krótko przed wyborami na ulicach Komratu, stolicy regionu, mówili, że chcą pokoju. Zmieniła się też retoryka ustępującej gubernator Iriny Vlah. W 2015 roku zdobyła ona swój pierwszy mandat hasłem „Rosja jest z nami”. Teraz, pod koniec swojej drugiej i ostatniej kadencji, prowadzi kampanię na rzecz integracji Republiki Mołdawii, w tym Autonomicznego Regionu Gagauzji, z UE.

Lenin czuwa nad teraźniejszością

Ulica Lenina, główny bulwar w Komracie, w pobliżu lokalu wyborczego nr 7, tętni życiem. Kobieta w kaloszach i z chustą na głowie spulchnia mokrą ziemię haczką, po czym zatrzymuje się i opiera o narzędzie. Kilka metrów dalej mężczyzna z miotłą i szufelką zbiera zwiędłe goździki, które spadły z cokołu, na którym stoi Lenin. Pomnik bolszewickiego wodza, zzieleniały od wiatru i pogody, znajduje się bezpośrednio przed budynkiem Zgromadzenia Ludowego, regionalnego parlamentu.

Wielkie sprzątanie przed wyborami w Komracie - w tle pomnik LeninaZdjęcie: Violeta Colesnic

Po drugiej stronie ulicy licealiści zamiatają chodnik, zbierają suche gałęzie i wiadrami wynoszą śmieci. Dwóch uczniów rozdaje ulotki wyborcze. Chodniki są czyste, krawężniki i pnie drzew pobielone. W lokalu wyborczym nr 7, który znajduje się w miejskim Domu Kultury, spotykamy Siergieja. Jest ochroniarzem, zarabia 4500 lei (ok. tysiąc złotych) miesięcznie. Mówi, że nie może prosić o podwyżkę, bo wtedy kazano by mu złożyć rezygnację z pracy. Jego miejsce natychmiast zająłby ktoś inny. Przyznaje, że wybór kandydata na gubernatora jest trudnym zadaniem. Mężczyzna nie wie bowiem, który z kandydatów mówi prawdę, a który kłamie. – Nie ufam żadnemu z nich. Może wy macie lepsze informacje – komu mam wierzyć? Na kogo mam głosować? – pyta.

Siergiej mówi, że nie ogląda telewizji ani wiadomości. Wie, że do Gagauzji trafia pomoc, ale nie wie od kogo. Mówi po rosyjsku, bo przyzwyczaił się do tego w czasach Związku Radzieckiego. Jego dzieci również mówią tylko po rosyjsku; uczyły się w rosyjskiej szkole i ukończyły rosyjskojęzyczny uniwersytet. Plakaty wyborcze, gazety, ogłoszenia, menu w restauracjach, znaki uliczne – wszystko to w Komracie jest po rosyjsku.

Siergiej, ochroniarz z Domu Kultury w KomracieZdjęcie: Violeta Colesnic

Długi cień sowieckiej propagandy

Gagauzowie to grupa etniczna pochodzenia tureckiego zamieszkująca południe Mołdawii. W czasach sowieckich zostali poddani rusyfikacji. Ich język ojczysty, gagauski, nie jest już prawie używany. Ponieważ mało kto mówi w innym języku niż rosyjski, nawet po rumuńsku, który jest językiem urzędowym Republiki Mołdawii, większość osób czerpie dziś informacje wyłącznie ze źródeł rosyjskich.

Wielu Gagauzów pracowało i mieszkało w Rosji. Kiedy armia Putina zaatakowała Ukrainę, prawie wszyscy wrócili do domu. Obawiali się poboru i wysłania na front, ponieważ wielu mężczyzn oprócz mołdawskiego obywatelstwa ma również rosyjskie.

23-letni Valeriu, który właśnie ukończył Uniwersytet w Komracie, wciska nam do rąk ulotki wyborcze. Mówi, jak ważne było wsparcie Rosji dla uzyskania autonomii Gagauzji na początku lat 90. XX wieku. Mówili mu o tym zarówno rodzice, jak i nauczyciele w szkole. – Dlatego tutejsza ludność jest prorosyjska i popiera Rosję – przekonuje zdecydowanie. 

Valeriu rozdaje wyborcze ulotki na ulicach KomratuZdjęcie: Violeta Colesnic

Na pierwszej stronie prospektu wyborczego widnieje zdjęcie jednego z kandydatów – wraz z Rustamem Minnichanowem, gubernatorem rosyjskiego regionu Tatarstan. Temu ostatniemu władze centralne w Kiszyniowie odmówiły niedawno wjazdu do Republiki Mołdawii. Minnichanow jest jednym ze zwolenników prezydenta Rosji Władimira Putina w wojnie z Ukrainą i jest objęty zachodnimi sankcjami. 

Unia Europejska jest daleko

Na każdym rogu ulicy, na billboardach, słupach, płotach, opuszczonych domach, a nawet na ścianach myjni samochodowych wiszą plakaty wyborcze z twarzami i hasłami ośmiu kandydatów. A jednak: prawie wszyscy ludzie, z którymi rozmawialiśmy, mówili, że nie zamierzają głosować.

Siergiej – inny mężczyzna niż ochroniarz w lokalu wyborczym – sprzedaje sadzonki na targu warzywnym w centrum miasta. Kiedy go spotkaliśmy, był zdenerwowany, że nie może pozbyć się swoich produktów i musi patrzeć, jak więdną na słońcu. – Sprzedajemy sadzonki, nie zajmujemy się polityką. Nie pójdę głosować. Jest jak zawsze: idziemy i głosujemy na nich, a oni nawet o nas nie dbają – mówi.

Mężczyzna przyznaje, że życie jest ciężkie, ludziom brakuje pieniędzy na zakup świeżej żywności. Podczas gdy lokalni producenci nie mogą sprzedać swoich jabłek i pomidorów, sklepy są pełne importowanych produktów. – Jeśli Mołdawia wejdzie do UE, kraj może tylko stracić, bo oni opanują nasz rynek – mówi stanowczo mężczyzna. To te same argumenty, których używał prorosyjski były prezydent Mołdawii Igor Dodon, mówiąc o „inwazji z europejskimi produktami rolnymi i innymi artykułami spożywczymi”.

Nicolae wyjaśnia, dlaczego większość ludności Gagauzji jest prorosyjskaZdjęcie: Violeta Colesnic

Nicolae był jedynym, który chciał z nami rozmawiać po rumuńsku. Powiedział, że większość ulic w Komracie zachowała jeszcze swoje nazwy z czasów sowieckich. – Tu jesteśmy na ulicy Pobiedy (ulica Zwycięstwa), tam jest ulica Lenina, ulica Czołgistów, Komsomołu itd. Lenin ma pomnik w centrum miasta, widzieliście go – nosi czapkę taką jak moja i stoi tam z wyciągniętą ręką – mówi mężczyzna, podnosząc rękę, by naśladować Lenina.

Gagauzi zawsze byli po stronie komunistów – dodaje Nicolae. Dlatego są prorosyjscy. Obiecano im, że Gagauzja zjednoczy się z Naddniestrzem , separatystycznym regionem we wschodniej części Mołdawii, i że Putin da im darmową benzynę. Większość ludzi mówiła tylko po rosyjsku – ani w swoim własnym języku gagauskim, ani w narodowym języku rumuńskim.

– Ludzie nie chcą się uczyć rumuńskiego, ponieważ w ich głowach znajduje się wiele propagandy. Tutaj uprawia się politykę przeciwko Mołdawii. Ludzie będą głosować na kandydatów, którzy w swoich hasłach wyborczych używają sformułowania „za Rosję” – mówi Nicolae.

W Mołdawii coraz bardziej nerwowo

02:20

This browser does not support the video element.