Wybory w USA. Krajobraz po bitwie
7 listopada 2018Po wyborach do Kongresu USA, które obejmują wszystkie 435 miejsc w Izbie Reprezentantów i 35 miejsc w stuosobowym Senacie, republikanie Donalda Trumpa utracili większość w Izbie Reprezentantów na rzecz demokratów. Utrzymali za to kontrolę nad Senatem. Niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Maas (SPD) oświadczył, że wynik wyborów środka kadencji wskazuje na utrzymywanie się ostrych podziałów wśród amerykańskiego elektoratu. W wywiadzie dla "Neue Passauer Presse" Maas powiedział, że USA nie są pod tym względem żadnym wyjątkiem. Podobna sytuacja, jak stwierdził, "występuje, niestety, także w wielu innych demokracjach na Zachodzie".
Szef niemieckiej dyplomacji wezwał Europejczyków do przejęcia większej odpowiedzialności. Stany Zjednoczone pozostają wprawdzie najważniejszym partnerem Europy, ale polityka prezydenta Trumpa, prowadzona pod hasłem "America first", doprowadziła do tego, że USA wycofują się z wielu ważnych porozumień międzynarodowych. Dlatego Unia Europejska musi działać solidarnie i zdecydowanie, na przykład na rzecz uniknięcia karnych ceł.
Musimy rozszerzyć kontakty z poszczególnymi stanami
Sekretarz generalna CDU Annegret Kramp-Karrenbauer jest zdania, że Donald Trump będzie kontynuował swą dotychczasową politykę i ubiegał się o reelekcję w roku 2020. Kandydatka chadeków na stanowisko przewodniczącej partii opowiedziała się w związku z tym za rozszerzaniem kontaktów z USA na płaszczyźnie poniżej stanowiska prezydenta, na przykład z poszczególnymi stanami USA. Jak powiedziała, jest to "inny poziom, na który powinniśmy zwrócić znacznie większą uwagę":
Przewodnicząca SPD Andrea Nahles powitała z zadowoleniem sukses amerykańskich demokratów. - USA to coś znacznie większego i bardziej zróżnicowanego niż sianie strachu i podżeganie do wystąpień przeciwko mniejszościom oraz narodowy partykularyzm w polityce zagranicznej - oświadczyła. - To, że amerykańscy demokraci zdobyli większość w Izbie Reprezentantów jest dobrą wiadomością dla wszystkich tych, którzy nie widzą sprzeczności pomiędzy więzią społeczną i siłą państwa. Dla nas, Europejczyków, ten wynik wyborów oznacza, że powinniśmy podtrzymywać stosunki transatlantyckie, ale jednocześnie pozostać Europejczykami - dodała.
"USA prowokują konflikty, zamiast je rozwiązywać"
Przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu Norbert Röttgen (CDU) jest zdania, że USA po wyborach do Kongresu są jeszcze bardziej podzielone niż przedtem. W wywiadzie dla rozgłośni Deutschlandfunk Röttgen powiedział, że nie przewiduje żeby prezydent Trump "wprowadził jakieś zmiany do swej polityki pod ich wpływem".
Przeciwnie, Röttgen uważa, że będzie on nadal polaryzował amerykańskie społeczeństwo i "kontynuował swoją agresywną politykę wewnętrzną i zagraniczną", na co musimy się nastawić. W tej chwili, jak podkreślił polityk CDU, Stany Zjednoczone "we wszystkich obszarach prowokują konflikty, zamiast je rozwiązywać". Dlatego Europejczycy muszą działać wspólnie i bardziej solidarnie - dodał.
Przewodniczący partii FDP Christian Lindner napisał na Twitterze, że "Amerykanie są wprawdzie podzielonym, ale nadal demokratycznym narodem". Amerykańscy wyborcy "to nie Trump, ale nie wszyscy z nich są przeciwko Trumpowi" - dodał. Zdaniem szefa niemieckich liberałów wybory środka kadencji nie dały zwycięstwa żadnej ze stron, tylko zmusiły je do współpracy. "Nie będziemy mieć teraz lżej, ponieważ w tej chwili rozpoczyna się de facto kampania przed przyszłymi wyborami prezydenckimi" w Stanach Zjednoczonych - podsumował Lindner.
"Sygnały nadziei" z USA
Współprzewodnicząca partii Lewica Katja Kipping, także na Twitterze, uznała wyniki wyborów środka kadencji za pozytywne i wyraziła opinię, że stanowią one "sygnał nadziei płynący z USA".
Z bardziej szczegółową analizą tych wyborów wystąpiła dyrektor Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej, znanego think tanku z ponad 50-letną tradycją, Daniela Schwarzer. W wywiadzie dla Deutsche Welle powiedziała, że zdobycie przez demokratów większości w Izbie Reprezentantów jest "dobrą wiadomością", ale z europejskiego punktu widzenia jeszcze lepszą wiadomością byłoby zwiększenie ich wpływów także w Senacie. Jak wyjaśniła dalej, w ten sposób "demokraci mieliby większą kontrolę nad poczynaniami prezydenta Trumpa".
Zwiększony nacisk ze strony Białego Domu
Daniela Schwarzer spodziewa się, że Donald Trump będzie teraz próbował "w jeszcze większym stopniu wcielić w życie najważniejsze cele swojej polityki wewnętrznej i zagranicznej". W rezultacie dla Niemiec może to oznaczać "zwiększony nacisk ze strony Białego Domu w wymianie handlowej z USA".
"Trump będzie naciskał na Niemcy we współpracy gospodarczej i w sektorze energetycznym", przede wszystkim w związku z ostro krytykowanym w USA Gazociągiem Północnym 2, biegnącym z Wyborgu w Rosji do Greifswaldu w Niemczech po dnie Bałtyku, twierdzi Schwarzer.
Politolog Michael Werz, obserwujący wybory do Senatu USA dla waszyngtońskiego think tanku Center for American Progress w Waszyngtonie, uznał w wywiadzie dla rozgłośni Deutschlandfunk, że sukces demokratów w Izbie Reprezentantów jest gorzką pigułką dla republikanów. Poza tym sprawia on im poważny problem, ponieważ "republikanie utracili teraz wielu umiarkowanych posłów do Izby Reprezentantów, a ich klub w tej izbie Kongresu stał się jeszcze bardziej konserwatywny niż do tej pory".
Niewyjaśniona rola rosyjskich służb specjalnych
Wyniki wyborów do Kongresu skomplikowały ponadto sytuację Białego Domu w dochodzeniu na temat możliwego wpływu rosyjskich służb specjalnych na wyniki wyborów prezydenckich w USA w 2016 roku. Demokratyczna większość w Izbie Reprezentantów może powołać nowych świadków, do tej pory nie objętych śledztwem. Zdaniem Michaela Werza demokraci "uczynią teraz wszystko, żeby utrudnić życie prezydentowi Trumpowi".