Wybory we Francji
23 kwietnia 2007![](https://static.dw.com/image/2055345_800.webp)
Niespodzianki nie było! Tak można by najkrócej skomentować wczorajsze wybory prezydenckie we Francji - czytamy w MAERKISCHE ALLGEMEINE z Poczdamu:
„Francja będzie miała spodziewaną dogrywkę, czyli dwubój, który o fotel prezydencki stoczą Sarkozy z panią Royal. W terminologii sportowej nazwano by to, co miało wczoraj miejsce, wymarzonym finałem. Z jednej strony fotogeniczna socjalistka, której jako pierwszej kobiecie mogłoby się udać wprowadzić do Pałacu Elizejskiego, z drugiej zaś ambitny konserwatysta, który polaryzuje, ponieważ demonstracyjnie opowiada się za ładem i porządkiem. Wszystko przemawia za tym, że „Speedy Sarko” jak się tego rozbieganego byłego ministra spraw wewnętrznych i gospodarki nazywa, będzie miał jednak lepsze karty w drugiej rundzie, ponieważ zwolennicy polityka centrum Bayrou i skrajnie prawicowego Le Pena raczej na Sarkoziego postawią niż na Segolene Royal.”
SAECHSISCHE ZEITUNG z Drezna: „Segolene Royal zjednała sobie wielu zwolenników na przedmieściach, które z uwagi na wysoki współczynnik imigracji uważa się za ogniska zapalne. Z kolei Sarkoziemu udało się przy pomocy haseł nacjonalistycznych pozyskać wielu wyborców z obozu prawicowego. Ta strategia konserwatysty i sensacyjna wprost frekwencja wyborcza sprawiły, że skrajny prawicowiec Le Pen tym razem w dogrywce uczestniczyć nie będzie. To najbardziej satysfakcjonujący i najważniejszy wynik pierwszej rundy wyborów” – konkluduje SAECHSISCHE ZEITUNG.
Według FRANKFURTER RUNDSCHAU czeka nas jednak batalia „prawica kontra lewica”: z prawej Sarkozy, który francuskim konserwatystom nie ułatwia życia oraz z lewej Royal, nad którą też niemało lewicowców łamie sobie głowę. Sarkoziego uważa się za nieobliczalnego, co wielu niepokoi i przy dogrywce mogłoby przysporzyć głosów Segolene Royal. Gdyby Sarkozy wygrał, inicjując na górze zmianę pokoleń, polaryzacja siłą rzeczy zaostrzyłaby konflikty socjalne. Czy w tej sytuacji nie byłoby lepiej, gdyby szansę tę otrzymała Royal? W jej przypadku mielibyśmy pewność, że w przeciwieństwie do Sarkoziego potrafiłaby jako prezydent integrować.”
BADISCHES TAGBLATT z Baden-Baden wziął sobie pod lupę Bayrou, przewodniczącego centrowej UDF: „Bayrou, uważanego przez niektórych obserwatorów za mediatora między obozami politycznymi, wielu wyborców uznało widocznie za zbyt bezbarwnego. Opowiada się za wielkim sojuszem sił demokratycznych, a tego chyba tylko niewielu by sobie życzyło.”
KOELNISCHE RUNDSCHAU nie jest przekonana, że wynik drugiej rundy wyborów, w dniu 6-tym maja, będzie jednoznaczny: „Mając do wyboru Segolene Royal, która pragnie przekonywać obywateli i Nicolasa Sarkoziego, który chce ludziom narzucić swe przekonania, o wyniku wyborów zadecyduje pewnie kultura obycia i image kandydatów. Dopiero teraz zacznie się prawdziwy pojedynek.”