Wystawa: „Droga w nieznane”. Wygnania z kresów i ze Śląska
Barbara Cöllen9 września 2015
Wystawa „Droga w nieznane” o wygnaniach i ucieczkach Polaków z kresów wschodnich i Niemców ze Śląska to novum w stosunkach polsko-niemieckich. Ekspozycja jest wynikiem polsko-niemieckiej współpracy.
Reklama
Wysiedlenia z kresów wschodnich i ze Śląska
Wystawa „Droga w nieznane” o wygnaniach i ucieczkach Polaków z kresów wschodnich i Niemców ze Śląska to novum w polsko-niemieckich stosunkach. Ekspozycja jest wynikiem polsko-niemieckiej współpracy placówek muzealnych.
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Utracona mała ojczyzna. Droga w nieznane
Po rozpoczęciu wielkiej ofensywy Armii Czerwonej w 1945 roku ludność niemiecka zaczęła opuszczać Dolny Śląsk. Większość ruszyła w drogę konnymi wozami lub piechotą w kierunku Saksonii i Turyngii czy Karkonoszy i Czech. Uciekały głównie kobiety, dzieci, starcy. Przesiedlenie ludności polskiej z terenów oddanych ZSRR odbyło się na mocy polsko-radzieckiego układu granicznego z sierpnia 1945 r.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
Wolno wziąć ze sobę tylko ...
W rozporządzeniu o ewakuacji niemieckiej ludności cywilnej wyszczególnione jest, co wolno wziąć ze sobą dla maleńkich dzieci, dla dzieci starszych oraz osobom dorosłym. Niepodporządkowanie się rozkazowi groziło sądem wojennym. W 1945 r. między styczniem a majem rodzinne strony opuściło 1,6 mln Ślązaków narodowości niemieckiej.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
Ucieczka na rowerze
Na tym rowerze wysiedlony z Dolnego Śląska przebył długą drogę ze wschodu na zachód. W tym czasie prowadził pamiętnik, w którym szczegółowo notował wszystko, co mu się przytrafiło. Mapa na ścianie pochodzi z lat 50-60-tych XX wieku i przedstawia przesiedlenia Niemców tuż po zakończeniu II wojny światowej.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
"Pamiętam jeszcze o strasznym bólu nóg”
Walizka, rodzinne zdjęcia i pamiątki, dziecięce ubranko, dokumenty i buty, których właściciel przebył drogę ucieczki ze Śląska przed Armią Czerwoną. Takie eksponaty można też obejrzeć na stałej wystawie w muzeum „Haus Schlesien” w Königswinter. Na tablicy w gablocie fragmenty wspomnień z marszu w kierunku zachodnim: „Pamiętam jeszcze o strasznym bólu w nogach”, mówi Barbara Zenner.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
Kresowiak na nowym gospodarstwie na Śląsku
Sędziwy już polski rolnik w 1985 roku obok stodoły w swojej zagrodzie na Dolnym Śląsku. Do śląskich Lisiecic Polak trafił z Wołynia. W zamian za utracone gospodarstwo na Wschodzie otrzymał zabudowania i grunt. Kresowiacy zabierali z sobą narzędzia rolnicze, a nawet ziarna zebrane podczas ostatnich żniw do pierwszego zasiewu na nowych ziemiach.
Zdjęcie: picture-alliance/Renate Marsch
Wspólnota losów
Grzywaczewscy, repartianci z Czabarówki w tarnopolskiem, mieszkali przez pewien czas z niemiecką rodziną Härtelów w ich domu. „Żyliśmy ze sobą dobrze i pomagaliśmy im”, wspomina Grzywaczewski. Polacy mieli kozę i dzielili się mlekiem z Niemcami. A gdy inni Polacy ich zadenuncjowali stracili kozę. Härtelowie przyjeżdżali później z Niemiec do Polaków. Obie rodziny są zaprzyjaźnione do dzisiaj.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
Życie codzienne uciekinierów
Rodzina niemiecka wysiedlona z Dolnego Śląska w drodze na zachód w nieznane. Uchodźcy mieszkali w prymitywnych warunkach, w baraku. Dla wielu wspomnienie o tym jest traumą.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
Lalka Ania
Ten eksponat opowiada o dziewczynce, która zabiera ze sobą lalkę z ubrankami w torebce śniadaniowej uciekając z mamą przed nadciągającą Armią Czerwoną. Po powrocie do domu dziewczynka musi wkrótce znów opuścić rodzinne strony. Zabiera lakę i ubranka. Z czasem sama szyje lalce stroje, a gdy dorasta uczy się krawiectwa, a potem projektuje kostiumy w bońskiej operze.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
„Mój zimowy dirndl”
Ta zimowa sukienka jest wspomnieniem ucieczki ze Śląska 15-letniej córki dyrektora szkoły w Domanicach Johannesa Eckerta. Sukienkę, którą jej matka uszyła na zimę, dziewczynka nosiła jako cenny skarb latem w czasie długiej drogi na zachód. Przez kilka lat sukienka była powiększana na długość i na rękawach.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
Kto wie coś...?
Takie kartki rozwieszała wygnana ludność niemiecka szukając zaginionych bliskich i krewnych w czasie ucieczki lub na wojnie. Jakaś dziewczyna szuka swego narzeczonego Rudiego, żona swego męża, od którego otrzymała ostatnią wiadomość spod Stalingradu...
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Zagubione dzieci
Dramatyczne poszukiwania rodziców i krewnych zagubionych dzieci...
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Nie wiemy kim jesteśmy
"Kto zna naszych rodziców i nasze pochodzenie?" - Niemiecki Czerwony Krzyż rozpowszechniał kilkanaście lat po wojnie także takie ulotki ze zdjęciami dorosłych ludzi, którzy osieroceni na skutek wojny i wygnania nie wiedzieli, jak się nazywają i kiedy się urodzili...i wielu z nich nigdy się nie dowiedziało, kim są.
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Trauma ucieczki
Artysta przedstawia traumę wypędzeń w 1946 roku. Wygnanym Niemcom towarzyszy św. Jadwiga, patronka Ślązaków. Obraz wisiał wiele lat w internacie szkolnym w Dortmundzie, gdzie zamieszkało wiele osieroconych dzieci. W latach 90-tych, po zamknięciu internatu, obraz znalazł się w posiadaniu "Haus Schlesien".
Zdjęcie: DW/B. Cöllen
Ziemia z małej ojczyzny
W połowie lat 70-tych wielu wygnanych Ślązaków jeździło do Polski w rodzinne strony. Z tych podróży przywozili sobie "trochę ojczyzny" - ziemię, piasek z Odry czy liść dębu.
Zdjęcie: DW/B. Coellen
14 zdjęć1 | 14
Wystawa „Droga w nieznane” przedstawia wydarzenia z polsko-niemieckiej historii, które przez 70 lat po wojnie pokazywano oddzielnie, pomimo, że rozgrywały się prawie równocześnie. Dotyczą one wygnań i ucieczek z polskich kresów wschodnich i z Dolnego oraz Górnego Śląska po II wojnie światowej. Po raz pierwszy ekspozycję prezentują dwie placówki muzealne równocześnie w Polsce w Lubiążu a w Niemczech, w Königswinter. Opracowano ją wspólnie w ramach polsko-niemieckiego projektu.
– Z polskimi partnerami realizowaliśmy już różne wystawy, ale jest to pierwszy projekt ekspozycji, na której rzeczywiście wydarzenia przedstawione są od A do Z z dwóch perspektyw, polskiej i niemieckiej – mówi Nicola Remig, dyrektorka finansowanego przez rząd Niemiec Centrum Dokumentacji i Informacji „Haus Schlesien” (Dom Śląski) i kuratorka wystawy.
Ten sam tekst w dwóch językach
Centrum Dokumentacji „Haus Schlesien” opracowało wspólnie z placówkami muzealnymi w Nysie i Głogowie 18 paneli wystawowych z tekstami ilustrowanymi polskimi i niemieckimi dokumentami i materiałem zdjęciowym. I to one stanowią trzon ekspozycji, która będzie pokazywana w kilku innych miejscach w Polsce i w Niemczech, ale różnić się będzie eksponatami. Mają one być za każdym razem opowiadać jednostkowe historie wygnań i przesiedleń społeczności lokalnej.
Na panelach wystawowych w części tekstowej wyszczególniono na początku koncepcje przymusowych przesiedleń. Mowa jest m.in. o żądaniach polskiego rządu emigracyjnego już w 1940 terytorialnej rekompensaty na Zachodzie w zamian za kresy wschodnie, o Konwencji Lozańskiej z 1923, na którą powoływał się Edward Benesz żądając wysiedlenia Niemców z Czechosłowacji oraz o konferencjach w Teheranie, Jałcie i Poczdamie.
Koniec wojny na kresach wschodnich i na Dolnym Śląsku i transfer ludzi przedstawiony jest na planszach od strony administracyjnej oraz dylematów Polaków i Niemców: Zostać czy wyjechać? Ze szczegółami opisane są represje władz radzieckich przyspieszjące akcję przesiedleńcą, pozbawianie Polaków dorobku życia, głód i cały dramat przesiedleń. Podobnie szczegółowy jest opis przebiegu wysiedleń przymusowych i „dzikich wypędzeń” z tzw. Ziem Odzyskanych. W teksty historyczne wplecione są wspomnienia kresowiaków i Ślązaków o tamtych wydarzeniach i przeżyciach z osobistej perspektywy.
Gros miejsca na panelach wystawowych zajmują też teksty poświęcone niełatwej integracji przybyszy ze Śląska w RFN i NRD, niechęci wobec nich oraz polonizacji ludności autochtonicznej na Dolnym Śląsku. Przedstawione jest też powolne i niełatwe zadomawianie się kresowiaków na Dolnym Śląsku.
Ostatni wątek tekstowy na panelach wystawowych jest przyczynkiem do dyskusji. Dotyczy wygnań w świadomości społecznej zarówno w Polsce jak i w Niemczech. I tu widoczne stają się podobieństwa chociażby między Polską a NRD, gdzie do 1989 roku istniał zakaz mówienia o utraconej ojczyźnie. Rok ten stał się ważną cezurą. – Skutkiem głośnego mówienia o utracie małych ojczyzn na Wschodzie było zrozumienie dramatu ludności niemieckiej – podkreśla kuratorka wystawy w Niemczech.
Zachęta do refleksji nad inną perspektywą
Wystawa „Droga w nieznane“ odzwierciedla stan badań naukowych i debat w Polsce i w Niemczech na temat wygnań i ucieczek, zaznacza Nicole Remig. Dzisiaj potomkowie wygnanych Niemców i Polaków starają się wypełnić „białe plamy” w historiach rodzin i zbadać przyczyny tych wydarzeń, piszą autorzy dwujęzycznego katalogu do prezentowanej ekspozycji.
Ten trudny rozdział przeszłości, mimo polsko-niemieckiego zbliżenia, ciągle jeszcze naznaczony jest wzajemnymi uprzedzeniami i obawami, a także lękiem przed konfrontacją z przeszłością, strachem przed otwarciem zabliźnionych ran. Chociaż już bardzo wiele się zmieniło, zaznacza Nicola Remig.
Przygotowana wspólnie przez Polaków i Niemców ekspozycja ma za cel skłonienie zwiedzających do spojrzenia poza ramy własnej historii oraz do zainteresowania się przeżyciami, lękami i troskami innych narodów, których spotkał podobny los.