1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Spór między YouTube a GEMA

Agnieszka Rycicka22 kwietnia 2012

Hosting nie jest synonimem paserstwa, jednak w sporze dotyczącym łamania praw autorskich przez YouTube sąd przyznał po części rację niemieckiemu ZAiKS-owi.

Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Niektóre utwory, jak na przykład "Rivers of Babylon" Boney M., nie mogą być publikowane na YouTube. Hamburski sąd rejonowy orzekł właśnie (20.04.2012) zakaz publikacji siedmiu utworów. W tym przypadkuTrybunał spełnił żądania GEMA, odpowiednika polskiego ZAiKS-u – instytucji zarządzającej prawami autorskimi w Niemczech.

Tłem procesu był trwający od lat spór między GEMA i YouTube o opłaty za korzystanie z praw do muzyki. Umowa w tej sprawie wygasła w 2009 roku. Od tego czasu nie wypracowano i nie wprowadzono innego modelu rozliczeniowego. Zdaniem YouTube proponowane przez GEMA rozwiązania są zbyt drogie.

Kto jest przestępcą?

Na decyzję hamburskiego sądu czekano w napięciu, jednak rozstrzygnięcie prawne rozminęło się z oczekiwaniami zarządzających prawami autorskimi. Hamburski sędzia orzekł, że właściciel platformy hostingowej, w tym wypadku YouTube, nie jest bezpośrednio odpowiedzialny za naruszanie przez użytkowników praw autorskich poprzez publikowanie utworów chronionych prawem. Jednak jako dostawca narzędzi do takich praktyk, ma obowiązek "bezzwłocznego usunięcia treści naruszające prawa autorskie" tak szybko, jak zażąda tego właściciel praw do utworu. Właściciel platformy musi jednocześnie zagwarantować, że utwór nie zostanie opublikowany ponownie.

Jedną z kluczowych sentencji wyroku jest to, że prawo nie działa wstecz, tak więc w tym przypadku YouTube „nie ma obowiązku, kontrolowania dotychczas umieszczonych na platformie plików – tego de facto domagała się GEMA.

Zdaniem sądu YouTube nie jest sprawcą przestępstwa, ponieważ jako operator platformy hostingowej jest jedynie dostawcą medium, i w żaden sposób, na żadnym etapie, nie następuje przeniesienie praw autorskich do umieszczanych na platformie plików.

Jednak YouTube przez sam fakt udostępnienia platformy do publikacji audio i wideo, umożliwia dokonywanie przestępstw w sieci. Dlatego, w opinii przewodniczącego składu sędziego Heinera Steeneck, ma tu miejsce "sprzyjanie naruszaniu porządku prawnego”. W celu wykluczenia naruszeń prawa w przyszłości, sąd zażądał od YouTube zastosowanie oprogramowania identyfikującego utwory i teledyski.

Czy przy próbie odsłuchania na YouTube niektórych utworów już wkrótce coraz częściej będzie można zobaczyć czarny ekran?...Zdjęcie: youtube

Sukces dwóch stronczy to możliwe?

Co ciekawe, wyrok zadowolił zarówno właściciela YouTube, czyli Google, jak i GEMA. Czy będą domagać się rewizji wyroku? – obie strony pozostawiają tę kwestię otwartą.
Adwokat GEMA określa wyrok „znacznym sukcesem", ponieważ od teraz YouTube może być pociągnięty do odpowiedzialności za treści publikowane na platformie. Rzecznik prasowy GEMA, Peter Hempel, uważa, że wyrok hamburskiego sądu jest dobrą podstawą do dalszych negocjacji z YouTube.

Również Kay Overbeck, rzecznik Google Niemczech, widzi orzeczenie jako częściowy sukces: „Trybunał potwierdził, że YouTube to platforma hostingowi, zatem nie może być odpowiedzialna za nadzór nad wszystkim, co się dzieje na platformie. Podobnie wyrok przyjęła niemiecki związek High-Tech Industry Association, czyli BITKOM: „to dobry sygnał dla gospodarki w internecie".

To nie jest ostatnie słowo


W niemieckich mediach odtrąbiono sukces GEMA. Jednak prawnik Till Kreutzer, specjalista w dziedzinie prawa autorskiego, w komentarzu dla Deutsche Welle stwierdził, że jego zdaniem wygrana jest po stronie YouTube. "Rozstrzygająca jest odpowiedź na pytanie, jaki statusu ma YouTube." Innymi słowy: czy YouTube to dostawcy treści, czy jedynie platforma, która umożliwia publikację plików wideo? Dostawca treści ponosi odpowiedzialność, zaś portal usługowy - nie. Zdaniem Kreutzera sąd przesunął odpowiedzialność od YouTube w stronę użytkowników platformy. Chociaż istnieją już wymogi dotyczące działania platformy, nie ma prawnych regulacji kwestii opłat i współpracy z takimi instytucjami, jak GEMA. Z tego punku widzenia GEMA nie osiągnęła swojego celu. Argument GEMA, że YouTube wykorzystuje treści reklamowe, a zatem jest czymś więcej niż tylko tzw. 'usługodawcą', nie przekonało składu sędziowskiego.

Najwyraźniej wyrok sądu w Hamburgu nie zamyka tematu. Jeżeli którakolwiek ze stron odwoła się od wyroku, sprawa ponownie trafi na wokandę. W dzisiejszej rzeczywistości multimedialnej spór o prawa autorskie może być długą i żmudną drogą.

DW / Agnieszka Rycicka

Red. odp.: Małgorzata Matzke