1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Złoty Niedźwiedź" dla Wajdy

Roma Stacherska-Jung16 lutego 2006

"Mimo, że wszystko, co robiłem, robiłem z przekonaniem, że jest to ważne, że jest to istotne, ale jednocześnie zawsze myślałem, że coś jest jeszcze przede mną, że trzeba biec i gonić, dążyć do czegoś…Myślę, że ta ucieczka to najważniejszy motyw całego mojego życia i on wiąże właściwie wszystkie moje dzieje z tym, co będzie jutro“ -mówił w wywiadzie dla Deutsche Welle Andrzej Wajda. Reżyser, który wkrótce ukończy 80 lat nadal ma wielkie plany.

Andrzej Wajda otrzymał w minioną środę na festiwalu Berlinale "Złotego Niedźwiedzia" za całokształt twórczości.
Andrzej Wajda otrzymał w minioną środę na festiwalu Berlinale "Złotego Niedźwiedzia" za całokształt twórczości.Zdjęcie: AP

Mimo, iż Polska przez ponad dwadzieścia lat oficjalnie nie brała udziału w Festiwalu Filmowym w Berlinie Zachodnim, ze względu na politycznie zarządzone solidaryzowanie się z niedopuszczoną do udziału w Berlinale kinematografią byłej NRD, Andrzej Wajda został zauważony i doceniony już w 1961 roku: Za „Popiół i Diament” przyznano mu Srebrny Laur Davida Seltznika. Od tego czasu bywa tu regularnie i to nie tylko w charakterze reżysera prezentującego swoje filmy.

"Byłem członkiem jury, nawet Berlinale życzył sobie, żebym był przewodniczącym" - wspomina.

Druga Wojna Światowa odebrała Andrzejowi Wajdzie nie tylko ojca, przysporzyła koszmarnych przeżyć, czy spowodowała, że musiał się w Krakowie ukrywać, ale
przede wszystkim sprawiła, że zrozumiał, iż może liczyć tylko na samego siebie. Film „Kanał” był swego rodzaju rozliczeniem, który przyniósł także odkrycie, że po drugiej stronie barykady myśli się podobnie.

"Przecież Bernard Wicki zrobił film pt.Most. Jak ja zobaczyłem ten film gdzieś na końcu świata, to zdobiło na mnie wielkie wrażenie, że niemiecki reżyser myśli tak jak ja” - mówi. Z upływem czasu Wajda coraz lepiej czuł się w Niemczech. Ma tu bardzo wielu przyjaciół a Berlin uważa za bardzo przyjazne sobie miasto. Niejakim zgrzytem w relacjach Wajda- Niemcy był film „Miłość w Niemczech” opowiadający o tragicznej miłości Niemki i robotnika przymusowego w czasach III Rzeszy. Film ten wywołał bardzo nieprzychylną krytykę w Niemczech i to pod hasłem „Film Wajdy jest poniżej dopuszczalnego poziomu”. Sam reżyser przyznał, że nie stać go było na wielkoduszność podczas kręcenia tego filmu i że ma wrażenie jakby w obronie własnego honoru rozpruł brzuch sąsiada. Był to jednakże krótki epizod a najpóźniej od premiery "Dantona" uważano Wajdę w Niemczech za najwybitniejszego przedstawiciela polskiego filmu na międzynarodowej arenie.

W dorobku Wajdy nie brakuje najbardziej prestiżowych nagród i to z całego świata. Na Berlinale jego filmy zdobywały dwukrotnie Srebrnego Niedźwiedzia ("Dyrygent" i "Wielki Tydzień") i rozmaite wyróżnienia. Mimo otrzymanego w Ameryce "Oscara" Złoty Niedźwiedź to dla Andrzeja Wajda nagroda szczególna.

"To miłe, tym bardziej, że Berlin zostawia nas trochę na boku. Odbieram tą nagrodę jako nagrodę dla wszystkich polskich filmów, które były lub mogły być pokazywane na Berlinale” - komentuje.

Andrzej Wajda uważa, że jeszcze nie czas na emeryturę. Nosi się z zamiarem nakręcenia filmu o Katyniu. Chciałby też "zrobić" film współczesny, o ile trafi się właściwy scenariusz. Osiemdziesiąt lat to piękny wiek.