1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

z lotu PTAKa: Lekcje z katastrofy FELIETON

Urszula Ptak
5 kwietnia 2020

Czasy trudne sprzyjają weryfikacji naszych wyobrażeń o sobie, o naszym życiu i karierze. Co ważne, a co nieważne staje się jasne z minuty na minutę. "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono", zauważyła Wisława Szymborska.

Marburger Forscher suchen Impfstoff gegen Coronavirus
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/A. Dedert

Kto z was chce być pielęgniarką lub pielęgniarzem, kto chce pracować w domu starców, w hospicjum i myć ciała, które leżą? Kto chce podawać chorym jedzenie przez rurkę? Kto marzy o karierze sanitariusza dla swojego dziecka? Kto mówi córce lub synowi: zostań nauczycielem? Kto chwali się, że robi kurs kasjerki w supermarkecie? Ilu marzy o karierze w laboratorium naukowym lub o byciu lekarzem w wiejskiej przychodni?

Rynek decyduje, rynek rządzi. Jeśli mieszkasz w Polsce i tego nie rozumiesz, to znaczy, że wybierasz biedę. Jeśli medycyna, to ginekologia, a nie anestezjologia, raczej dwa etaty niż jeden. Taki jest rynek, chcesz mieć pieniądze i urlop na Dominikanie, zostań programistą. Nikt normalnie myślący nie idzie na pielęgniarstwo czy nauczanie początkowe.

Polska eksportuje najlepszych

W polskiej świadomości mocno osadził się strajk lekarzy rezydentów w 2017 roku, gdy młodzi ludzie walczyli o poprawę warunków pracy i choć o parę złotych lepsze pensje. Polska ma bardzo mało lekarzy i ich liczba nie zwiększa się od 20 lat. Jest ich zaledwie 2,4 na 1000 mieszkańców, to najgorszy wynik w Unii Europejskiej, a w całej Europie mniej jest tylko w Turcji. Warto zaznaczyć, że w Grecji współczynnik ten wynosi 6,1.

Autorka felietonu Urszula PtakZdjęcie: Nikolai Sperling

Te dane statystyczne były znane kolejnym rządom w Polsce, przecież nie są tajne. Posłanka PiS i profesor nauk humanistycznych Uniwersytetu Warszawskiego Józefa Hrynkiewicz w czasie strajku rezydentów krzyknęła do młodych lekarzy „niech jadą!“, czyli niech emigrują, jak im się nie podoba. Nikt nie przypuszczał, jak szybko życie zweryfikuje jakość polityki pogardy dla nauki. „Niech jadą!“ brzmi dziś jak memento mori.

Zawiść jak chleb powszedni

Pieniądze w Polsce budzą zawsze najgorsze instynkty. Jedni od razu krzyczą, że ci inni zarabiają i tak za dużo, bo i za co, naukowiec za patrzenie w mikroskop? Drudzy, że jak młody człowiek nie umie wybrać odpowiedniej drogi życiowej, to niech klepie biedę z głupoty.

Pielęgniarka zarabia poniżej 3 tys. złotych brutto, młody nauczyciel około 2500 zł. I co z tego? - byle mnie i moim dzieciom było dobrze, byle biznes się kręcił, kto by się przejmował przegranymi. Trzeba mieć głowę na karku - mówią zaradni rodacy po przyspieszonym kursie kapitalizmu. Jesteś słaby, odpadasz z gry, stare jak świat. Ta zasada działa wszędzie, na każdym kontynencie, czasami jest tylko amortyzowana polityką socjalną w państwach, które mają pieniądze i myślą o balansie między zyskiem a spokojem na ulicach, w rytmie kadencji wyborczych, bo syty obywatel jest mniej skłonny do awantur.

Nieudacznicy to oni

Strajk nauczycieli z ubiegłego roku wyzwolił w Polakach niebywałą lawinę niechęci do tej grupy zawodowej. Nieroby, lenie, nieudacznicy, roszczeniowcy z dwoma miesiącami płatnych wakacji. Kto zostaje dziś nauczycielem? Ten, kto w niczym sobie nie radzi. To ci, co nie wiedzą, co ze sobą zrobić i tacy ludzie uczą moje dziecko! Zgroza!

Każdy przywoływał z pamięci takich nauczycieli, którzy go skrzywdzili. Wspomnienia opresyjnej szkoły, tępiącej naturalne talenty dzieci zalały Internet, aż cud, że dzieci nauczyły się czytać i pisać.

Nauczyciele zostali jedną z najmniej szanowanych grup zawodowych, nie zasługujących nawet na to, co zarabiają, a są na dnie w Unii Europejskiej. Szkoła w Niemczech też jest chora i system także wymaga zmiany; nie można w XXI wieku uczyć według pruskiego modelu z XIX wieku.

Jednak w badaniach PISA Polska stoi wysoko. Jak to możliwe, że ci niedouczeni nauczyciele generują dobre wyniki, nie wiadomo. Sukces w Polsce nie przykleja się; odwrotnie niż porażki, które można celebrować latami. Badania pokazują, że ludzie w Niemczech byliby skłonni płacić nauczycielom więcej, aby do zawodu trafiali najlepsi. W Niemczech nauczyciele zarabiają dobrze, ale dobrze to za mało w porównaniu do ofert z wolnego rynku. W Polsce mimo tak skandalicznie niskich zarobków, ludzie nie chcą, by nauczyciele zarabiali więcej. Wierzą, że odgórna zmiana programu uleczy chory system. Na czym opierają tę wiarę, nie wiadomo. Chętnych do pracy w szkole, choć z różnych przyczyn, nie ma ani w Polsce, ani w Niemczech. Udało się skutecznie zohydzić ten zawód.

Nieoczekiwane przewartościowanie

Stało się jednak coś niebywałego. To nie zarabiający miliony piłkarze, aktorzy czy modelki są bohaterami w godzinie kryzysu. To nie ich pytamy jak żyć, jak zabezpieczyć siebie i rodzinę przed chorobą czy utratą dochodu. Dlaczego nie kwestionowaliśmy tego systemu wcześniej? Dlaczego media były zalane opiniami celebrytów, a nie ekspertów na każdy temat? Dlaczego godziliśmy się na płacenie kilku milionów euro komuś, kto kopie piłkę, a nie zwracaliśmy żadnej uwagi na tych, którzy spędzają lata na badaniach naukowych?

Czytelnicy nie lubią długich tekstów, widz skupia uwagę tylko przez 5 minut, znamy te niczym nie poparte przekonania. Może dlatego, że katastrofa była taka odległa, że nawet rządy dostające raporty naukowe nie przywiązywały wagi do pism ostrzegających przed epidemią. Nikt nie lubi wierzyć, że mu się nie uda. Teraz scenariusz taki, jaki dostał m.in. rząd niemiecki w 2012 roku, gdzie przedstawiono opis epidemiologicznego zarażenia wirusem odzwierzęcym typu SARS, dość dokładnie widzimy w realizacji na żywo.

Czy młoda generacja, wyrwana ze swojego środowiska, nauczy się, że lepiej jest mieć wiedzę, że jest różnica między zarabianiem jako influencer na Instagramie, a nauką niezbędną do przetrwania? Czy Polacy zrozumieją, że chemia i biologia w szkole są ważniejsze niż lekcje religii? Kto nas uratuje: naukowcy pracujący nad szczepionką czy ksiądz idący ulicami z monstrancją i odprawiający czary? Czy epidemiolodzy obecni teraz bez przerwy w mediach ukształtują nowy model kariery zawodowej opartej na nauce, zobaczymy wkrótce.

Miara przyzwoitości

Dziewczyna, która teraz chce włożyć biały fartuch i pracować na wszędzie słabo opłacanym stanowisku pielęgniarki, to bohaterka naszych dni. Jakoś tak się złożyło, że większość stanowisk niezbędnych do funkcjonowania państw wykonują nisko opłacane kobiety. Taki niby zbieg okoliczności. Codziennie widzę teraz w moim osiedlowym berlińskim supermarkecie, jak kasjerki przesuwające tysiące towarów przez czytniki i obsługujące setki ludzi, siedzą wyprostowane i dowartościowane. Prawie nie ma klienta, który by im głośno nie dziękował za ich pracę. Czy ci, którzy przez ostatnie lata pogardzali lekarzami, nauczycielami, mówiąc „idź na kasę“, jak ci się nie podoba, „niech jadą“, zrozumieli, że śmieciarz nie może pracować z home office, a bez niego szczury wejdą nie tylko do piwnicy, ale i do domu?

Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>

Powrót do bezmyślności będzie utrudniony, choć nie niemożliwy, nie ma takiej granicy głupoty, której człowiek nie mógłby przekroczyć. Miarą tego, czy cokolwiek zrozumieliśmy z tej katastrofy, będzie prosty test: jak spotkasz rano śmieciarza, to powiedz mu dzień dobry.

Niemiecka doktor leczy na ulicy

01:23

This browser does not support the video element.