1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Z więzienia na front: Ukraina rekrutuje więźniów

Ihor Burdyha | Anna Pszemyska
5 lipca 2024

Wielu przestępców w Ukrainie woli okopy od więzienia. Armia chce ich zwerbować. Czym różni się mobilizacja więźniów w Ukrainie od tej w Rosji?

Około 3000 osadzonych w ukraińskich zakładach karnych skorzystało z przedterminowego zwolnienia, by iśc na front
Około 3000 osadzonych w ukraińskich zakładach karnych skorzystało z przedterminowego zwolnienia, by iśc na frontZdjęcie: Igor Burdyga/DW

Od rozpoczęcia mobilizacji więźniów w Ukrainie w połowie maja około 3 tys. spośród 27 tys. więźniów przebywających w zakładach karnych zostało zwolnionych „przedterminowo, aby wziąć bezpośredni udział w obronie kraju”, jak to się oficjalnie określa. Jednak mężczyźni nie mogą mówić, że są „wolni”. Pod eskortą Gwardii Narodowej trafiają najpierw do biura poborowego w celu podpisania kontraktu z siłami zbrojnymi. Stamtąd zabierani są do wojskowego centrum szkoleniowego, gdzie mają stać się żołnierzami.

Wielu z nich chciało iść na front od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę i zwracało się do administracji więziennej, odpowiednich władz, członków parlamentu i obrońców praw człowieka. Jednak służba w siłach zbrojnych była zabroniona dla osób skazanych na karę pozbawienia wolności lub karę w zawieszeniu. W pierwszych miesiącach po rozpoczęciu wojny kilkuset mężczyzn zdołano jeszcze przenieść z więzienia do koszar, ponieważ ich sprawy czekały na rozpatrzenie przez sądy. Potem jednak mobilizacja więźniów ustała.

Zainteresowanie przerosło oczekiwania

Serhij Jonuszas, przewodniczący ukraińskiej parlamentarnej komisji ds. ścigania przestępstw, twierdzi, że akurat w tamtym czasie założyciel rosyjskiej Grupy Wagnera Jewgienij Progożyn rozpoczął rekrutację przestępców z rosyjskich więzień. Z kolei rosyjski resort obrony utworzył brygady „Sztorm-Z”, składające się głównie z więźniów.

Najemnik z rosyjskiej Grupy Wagnera w Bachmucie w UkrainieZdjęcie: Valentin Sprinchak/TASS/IMAGO

Według Jonuszasa początkowo były obawy natury etycznej dotyczące wykorzystywania skazanych w ukraińskiej armii. Jednak pod koniec maja 2024 r. na dziedzińcu więzienia w obwodzie kijowskim ogłosił on zmianę przepisów, która teraz pozwala Ukrainie mobilizować również więźniów. – W ciągu dwóch tygodni otrzymaliśmy 4564 wnioski od osadzonych z całego kraju. To więcej niż zakładaliśmy – mówi wiceminister sprawiedliwości Ołena Wysocka.

Służba w wojsku nie dla każdego

Rozpatrzenie wniosków trwa około tygodnia. Więźniowie z urazami, a także pacjenci z HIV lub gruźlicą są od razu odrzucani przez lekarzy więziennych. To, czy więźniowie w ogóle kwalifikują się do służby wojskowej, zależy również od tego, za co zostali skazani. Po burzliwych debatach parlamentarzyści w Kijowie zgodzili się nie przyjmować do armii osób skazanych za przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu narodowemu, terroryzm, zabójstwo z premedytacją dwóch lub więcej osób, ataki na funkcjonariuszy policji lub personel wojskowy, spowodowanie śmiertelnych wypadków drogowych w wyniku jazdy pod wpływem alkoholu, przemoc seksualną lub szczególnie poważne przestępstwa korupcyjne.

Kto nie zostaje zmobilizowany natychmiast, jest odwiedzany przez oficerów personalnych ukraińskich brygad. W rozmowie z DW wielokrotnie podkreślali oni zasadniczą różnicę między ich działaniami a mobilizacją w rosyjskich więzieniach. Nie chodzi o nakłanianie więźniów, by szli na front, a raczej znalezienie ochotników, którzy podjęli dobrowolną, świadomą decyzję.

To, czy osadzeni kwalifikują się do służby wojskowej, zależy też od tego, za co zostali skazaniZdjęcie: Igor Burdyga/DW

Zgodnie z rejestrem sądowym do 18 czerwca zatwierdzono ponad 2800 wniosków od więźniów, z których większość została rozpatrzona pozytywnie. Już pierwszy przypadek Ołeksandra B., 36-letniego malarza z Charkowa, wywołał poruszenie. Został on skazany na trzy lata więzienia za uchylanie się od mobilizacji. Odwołał się od tego wyroku do Sądu Najwyższego. Po miesiącu spędzonym w więzieniu w Pierwomajsku, słynącym z surowych warunków, sam złożył wniosek o powołanie do wojska. 20 maja Ołeksandr B. został przedterminowo zwolniony z więzienia przez sąd. Według jego adwokata jest on już w trakcie szkolenia wojskowego.

Werbunek w całym kraju

Pod koniec maja pod jednym z ukraińskich więzień spotykamy się z dowódcą batalionu Dmytro Kucharczukiem. Jesienią 2021 r. odsiedział trzy miesiące za kratkami pod zarzutem pobicia funkcjonariusza milicji podczas demonstracji. Wraz z nim z białego SUV-a wysiadają psycholog wojskowy, operator kamery i starszy żołnierz. Zespół chce zwerbować tu dziesiątki więźniów, głównie spośród tych, którzy odsiadują już kolejny wyrok.

Ale przy bramie czeka już dwóch przedstawicieli innej brygady z regionu Odessy. Oni również objeżdżają ukraińskie więzienia jako rekruterzy. – Ktoś namieszał i nie pozwala nam się widzieć z więźniami – wyjaśnia jeden z nich. – Mówią nam, że powinniśmy rekrutować u nas na południu. Ale skąd mamy wziąć ludzi, skoro u nas na każdy kilometr okopu przypada tylko 15 osób?

Kwestia motywacji

Po kilku godzinach rekruterzy wracają nieco rozczarowani. Grupie z Odessy udało się zwerbować 18 więźniów, a Dmytro Kucharczuk wybrał 17 spośród 40 ochotników. Uważa on jednak, że jego brygada szturmowa mogłaby liczyć na więcej ludzi. – Jesteśmy jedną z niewielu jednostek, które wiedzą, jak radzić sobie ze skazanymi. Znamy ich psychikę – uważa.

Stan emocjonalny i psychiczny, chęć pójścia na wojnę i motywacja przyszłego żołnierza są ważniejsze niż obciążenie przeszłymi przestępstwami – mówi Kucharczuk. – Ludzie, których spotykamy w więzieniach, chcą pewnego dnia móc powiedzieć swoim dzieciom, że nie siedzieli w więzieniu podczas wojny, ale że bronili kraju – dodaje.

W innej brygadzie w nadchodzących miesiącach ma powstać oddzielny batalion liczący od 600 do 800 byłych więźniów, być może nawet z byłym więźniem jako dowódcą. – Mamy ogromne niedobory i jeszcze będziemy musieli poczekać na rekrutów zmobilizowanych przez urzędy poborowe. Możemy zatem już teraz wypełnić luki – mówi zastępca dowódcy brygady, który przedstawia się imieniem Władysław. Jako były prokurator nie uważa ludzi rekrutowanych z więzień za przestępców, którzy chcą uciec od wyroku. – Pracujemy z ludźmi, którzy są zmotywowani do wypełniania swoich obowiązków – mówi Władysław.

Władysław, zastępca dowódcy 5. brygady szturmowej ukraińskich sił zbrojnych rekrutuje żołnierzy wśród osadzonych Zdjęcie: Igor Burdyga/DW

Jednym z takich ochotników jest 23-letni Witalij J. z Kijowa. Jesienią 2020 r. został zatrzymany w Łucku z paczką syntetycznych narkotyków. Pomimo jego tłumaczeń, że tylko wysyłał pocztą paczki innych osób, został skazany na siedem lat więzienia. – Podczas procesu chciałem iść na wojnę, ale powiedzieli, że mnie nie przyjmą. Odsiedziałem więc dwa lata. Ale kiedy ustawa weszła w życie, złożyłem wniosek o pobór. Wiem, że będę służył w wojsku do końca wojny. Ale tam będzie lepiej niż w więzieniu – mówi.

Bez kompanii karnych

Dowódca batalionu Kucharczuk dość krytycznie ocenia plany zgrupowania byłych więźniów w oddzielną jednostkę bojową. – Nie będziemy tworzyć kompanii karnych, to niedopuszczalne. Mamy dobre doświadczenia z mieszaniem rekrutów z innymi ochotnikami – mówi. Popiera go Ołeh Cwilyj, szef organizacji, zajmującej się obroną praw więźniów w Ukrainie, który od dwóch lat prowadzi kampanię na rzecz umożliwienia więźniom wstąpienia do armii. Uważa, że powinni oni być rozdzielani między różne jednostki. – Więźniowie w areszcie są jak pająki w słoiku. Przeniosą swoje konflikty, hierarchię subkulturową i wrogość do odizolowanych jednostek wojskowych – ostrzega aktywista.

Według Cwilyja nie należy lekceważyć subkultur przestępczych w więzieniach. Istnieje rodzaj samorządu skazanych, który ma skomplikowane relacje z oficjalną administracją. Ich niepisane zasady, które zostały ustanowione sto lat temu, zwykle obejmują wyraźny zakaz służby wojskowej dla tak zwanych „honorowych więźniów”. Tylko „zawodowi przestępcy”, tj. ważni przedstawiciele przestępczości zorganizowanej, mają „prawo” do interpretowania tych zasad.

Jeden z nich, Serhij Łysenko, znany jako Lera Sumskoj, który od kilku lat mieszka za granicą, na początku rosyjskiej inwazji w lutym 2022 roku wezwał ukraińskich przestępców do obrony kraju. – Powołał się na zasadę, zgodnie z którą obowiązkiem każdego „honorowego złodzieja” jest odwet – wyjaśnia Cwilyj.

Więźniowie, którzy zgłoszą się na ochotników do armii, mają być rozdzielani między różne jednostkiZdjęcie: Igor Burdyga/DW

Jednak zaangażowanie niektórych „zawodowych przestępców” w rekrutację rosyjskich więźniów do jednostek rosyjskiej Grupy Wagnera i rosyjskiego Ministerstwa Obrony Sztorm-Z zostało ostro skrytykowane przez innych bossów podziemia. Poinformował o tym specjalistyczny rosyjskojęzyczny portal „Prime Crime”, który powołał się na rozpowszechnione wśród środowisk więźniów instrukcje.

Więźniowie skarżą się na korupcję

Również władze zakładów karnych sprzeciwiają się mobilizacji skazanych - mówi Cwilyj. – Ich finansowanie zależy od liczby więźniów, a wielu z nich pracuje w produkcji krajowej, co generuje znaczne zyski dla zakładów karnych – wyjaśnia aktywista. Według niego więźniowie skarżą się też na korupcję, twierdząc, że dyrektorzy więzień żądają łapówek za składanie wniosków o przedterminowe zwolnienie. Za służbę na pierwszej linii frontu można oczekiwać wysokiego wynagrodzenia.

Autorzy nowej ustawy pozostają jednak optymistami. Minister sprawiedliwości Denys Maliuska szacuje „potencjał mobilizacyjny” w ukraińskich więzieniach na 20 tys. mężczyzn. Nie wyklucza on możliwości zniesienia w przyszłości niektórych ograniczeń dotyczących zakazu rekrutacji skazanych za niektóre przestępstwa kryminalne, a także rozszerzenia prawa na skazane kobiety.

Ukraina. Kobiety do wojska

03:16

This browser does not support the video element.