1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zagmatwane drogi niemieckiej broni

1 września 2011

Niemieccy żołnierze nie uczestniczyli w operacji wojskowej w Libii. Za to niemiecka broń i owszem. W posiadłości Kaddafiego rebeliantom wpadły w ręce niemieckie karabiny G36. Jednak nie był to legalny eksport z Niemiec.

Niemiecka broń - chodliwy towarZdjęcie: picture-alliance/dpa

Już 4 marca 2011 jeden ze znanych niemieckich przeciwników zbrojeń Juergen Graesslin w notatce dla prasy zwracał uwagę na stwierdzone w Libii automatyczne karabiny produkcji firmy Heckler&Koch Gmbh z Oberndorfu. Lecz notatka ta, która wyszła z Biura Informacji o Zbrojeniach we Fryburgu nie spotkała się z żadnym odzewem.

Heckler&Koch nie eksportował do Libii

karabiny automatyczne G36 należą do wyposażenia BundeswehryZdjęcie: picture-alliance/dpa

Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie. Nie tylko, że pacyfista Juergen Graesslin odebrał 1 września 2011 roku Nagrodę pokojową Miasta Aachen, lecz informacja o odnalezieniu w Libii niemieckiej broni znalazła większy medialny rozgłos po tym, jak jeden z naocznych świadków w wywiadzie dla gazety "Stuttgarter Nachrichten" opowiedział, że od roku 2005 broni tej używali żołnierze Kaddafiego. Świadek ten przez dłuższy czas przebywał w Libii latem 2005 roku.

Tak więc obecnie jeszcze więcej ludzi w Niemczech zastanawia się, jak libijscy rebelianci zdobyli tę broń. Po zajęciu przez nich Trypolisu, w trakcie plądrowania rezydencji Kaddafiego - widać było gołym okiem nowiuteńką, zdobyczną broń marki Heckler&Koch w rękach rebeliantów.

Jan van Aken, były inspektor zbrojeń ONZ i obecny poseł Partii Lewicy domagał się w telewizyjnym wywiadzie, aby dla zbadania tej sprawy powołać parlamentarną komisję śledczą. "Albo Heckler&Koch eksportował tę broń bez zezwolenia, albo została ona sprzedana osobom trzecim, które dostarczyły broń do Libii“ - analizował van Aken domagając się przekazania sprawy do prokuratury.

Ustawa i kontrola

Jürgen Grässlin przeciwny jest eksportowi broniZdjęcie: picture-alliance/dpa

Sprawy potoczyły się szybko i prokuratura już się tym zajmuje, ponieważ firma Heckler&Koch sama złożyła doniesienie przeciwko nieznanemu sprawcy czynu karalnego. Firma zarzeka się w wyjaśnieniu na swojej stronie internetowej, że nigdy nie eksportowała broni do Libii, czyli dostawa ta musiała być nielegalna.

Handel bronią reguluje w Niemczech ustawa o kontroli eksportu broni. Eksport ten jest dopuszczalny tylko za zezwoleniem Federalnego Ministerstwa Gospodarki i Technologii. Wydaje ono ich tyle, że - jak informuje Instytut badań nad Pokojem SIPRI - Niemcy są trzecim co do wielkości obrotów eksporterem broni na świecie.

Broń znaleziona w Libii wyprodukowana została w 2003 roku - poinformował Graesslin po analizie materiału zdjęciowego. Jest on zdania, że dostawa pochodziła bezpośrednio od Heckler&Koch lub odbyła się za pośrednictwem jednego z partnerów z NATO.

W tzw. "Księdze Kontroli Handlu Bronią" każdej firmy zbrojeniowej musi figurować każdy egzemplarz wyprodukowanej i eksportowanej broni. Przy jej pomocy można prześledzić, do jakiego kraju i kiedy dostarczano także karabiny automatyczne G36.

Za pomocą państw trzecich

Lecz zawsze zamożni klienci znajdą sposoby obejścia tych restrykcji eksportowych i kupują broń od pośredników - potwierdza Michael Ashkenazi, ekspert ds. zbrojeń bońskiego Międzynarodowego Centrum Konwersji. "Największy problem jest, wtedy, gdy broń już raz została komuś sprzedana. Jeżeli system danego kraju jest skorumpowany, albo w momencie rewolucji i zamieszek, broń nagle znika w kanałach." Jak zaznaczył w wywiadzie dla Deutsche Welle, po analizie materiału zdjęciowego nie wychodzi z założenia, żeby chodziło tu o większą ilość broni.

Matthias von Hein / Małgorzata Matzke

red.odp.:Alexandra Jarecka

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej