1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zajścia w Luetzerath. Wzajemne oskarżenia o użycie przemocy

16 stycznia 2023

Ewakuacja aktywistów klimatycznych z Luetzerath dobiegła końca. Teraz policja i aktywiści oskarżają się wzajemnie o stosowanie przemocy.

Zdjęcia starć policji z aktywistami w Lützerath obiegły cały świat
Zdjęcia starć policji z aktywistami w Lützerath obiegły cały światZdjęcie: INA FASSBENDER/AFP

Zakończono eksmisję aktywistów klimatycznych z wioski Luetzerath w regionie odkrywki węgla brunatnego w Nadrenii Północnej-Westfalii. Świat obiegły zdjęcia ze starć policji z aktywistami: na otwartym polu uzbrojona policja bije protestujących. Do tego dołączane są komentarze pracujących dla demonstrantów sanitariuszy, w opinii których, funkcjonariusze bili demonstrujących „bez umiaru”. Mówią także o połamanych kościach i złamanych nosach. Również według relacji dla DW organizatorów demonstracji protestujący doznali poważnych obrażeń, skarżąc się na „skrajną przemoc” ze strony policji.

Brak danych 

Policja odpiera jednak zarzuty. W ostatnią sobotę (14.01.2023) na wielką demonstrację z udziałem Grety Thunberg do Keyenbergu – wioski w pobliżu Luetzerath – przybyły dziesiątki tysięcy osób. Wbrew temu, co twierdzą organizatorzy akcji protestacyjnej, policja przekonuje, że podczas starć z siłami bezpieczeństwa nikt nie odniósł ciężkich obrażeń.

Jeden z demonstrantów stracił w sobotę przytomność i został zabrany karetką. Ale nie stwierdzono zagrożenia dla życia. Do transportu rannych nie użyto helikopterów ratunkowych.

Według zapytanych przez DW rzeczników okolicznych szpitali w Berheim i Hansbergu w minioną sobotę nie przyjęto żadnego demonstranta. Isa Hofmann z działającego dla demonstrantów pogotowia ratunkowego zna powód tej sytuacji. Ona i inni sanitariusze doradzali rannym, aby nie mówili w szpitalu, że byli uczestnikami demonstracji w Luetzerath. Chodziło przy tym o maksymalne utrudnienie policji możliwości zdobycia nazwisk aktywistów, by móc im później postawić zarzuty. Jak poinformował szpital w Erkelenz, trafiło tam 12 demonstrantów, ale bez poważnych obrażeń. 

„Wysoce profesjonalna akcja”

Tymczasem policja poinformowała o 70 funkcjonariuszach, którzy doznali pewnych obrażeń. Aczkolwiek w przypadku wielu z nich do urazów doszło z powodu błotnistego podłoża, a nie w wyniku starć z demonstrantami.  

Demonstranci na skraju wyrobiska odkrywkowego GarzweilerZdjęcie: Florian Görner/DW

Minister spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii Herbert Reul (CDU) bronił w niemieckiej telewizji akcji policji „jako wysoce profesjonalnej”. Jednocześnie przyznał, że w mediach społecznościowych zostały opublikowane filmiki, na których funkcjonariusze „wypadli nienajlepiej”.

Reul wezwał aktywistów, by podali dokładnie, kto, kiedy i gdzie został ranny przez policjantów. Jak zapewnił, wszczęto by wobec nich dochodzenie, a także zostaliby pociągnięci do odpowiedzialności karnej.

Legalne, jednak bez racji bytu

Miejscowość Luetzerath należy do koncernu energetycznego RWE. Poprzedni właściciele tamtejszych gospodarstw sprzedali swoje grunty i nieruchomości firmie z Nadrenii Północnej-Westfalii. Zgodnie z tym RWE ma prawo do oczyszczenia wsi i wydobycia znajdującego się pod nią węgla brunatnego. Wielokrotnie zostało to potwierdzone wyrokami sądowymi.

Tymczasem zdaniem aktywistów nie wszystko, co jest legalne posiada rację bytu. Z zasady odrzucają oni wydobycie węgla brunatnego i uzasadniają swój opór szkodliwymi dla klimatu odkrywkami.

Jak wynika z danych policyjnych przeważająca część demonstrantów w Keyenbergu, jak i wcześniej w Luetzerath zachowywała się pokojowo i nie stwarzała policji żadnych problemów.

Zagrożenie dla życia

Inna rzecz, że podczas przemarszu przez wieś Keyenberg nie było prawie w ogóle policjantów. Rzecznik organizatorów manifestacji zaapelował do jej uczestników, aby postępowali zgodnie ze swoimi przekonaniami. W reakcji na to większość demonstrantów udała się na skraj wyrobiska odkrywkowego. Tymczasem policja ostrzegała przed niebezpieczeństwem z powodu rozmokłej ziemi w tym miejscu spowodowanej obfitymi opadami deszczu w ostatnich dniach. Demonstranci, w tym młodzież i dzieci mogły z powodu obsunięcia się gruntu wpaść do wyrobiska. Miejsce to nie było zabezpieczone ani przez policję, ani służby ochraniarskie koncernu RWE.

Do eskalacji przemocy doszło dopiero wtedy, gdy siły bezpieczeństwa starały się przeszkodzić próbom przemarszu aktywistów z Keyenbergu do Luetzerath. 

Niemcy: Bronią wioski przed kopalnią

01:55

This browser does not support the video element.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>