1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zamach na demokrację. Komentarz DW

16 lipca 2016

Turcja przeżyła już kilka wojskowych zamachów stanu. Ale ten najnowszy, z ubiegłej nocy, był inny niż wszystkie poprzednie. Świat nie może się biernie przyglądać, jak ten kraj pogrąża się w chaosie, pisze Seda Serdar.

Türkei Polizist auf einem Panzer neben türkischer Flagge
Zdjęcie: Getty Images/O.Kose

Cały naród musiał czuwać tej nocy, aby zrozumieć, co rozgrywa się na jego oczach. Wczesnym rankiem rząd turecki ogłosił, że pucz się załamał. Ale polityczna przyszłość Turcji jest wciąż niepewna.

Ta próba zamachu stanu różniła się zasadniczo od wszystkich, z jakimi do tej pory Turcy mieli do czynienia. Tym razem część wojskowych usiłowała obalić rząd wyłoniony w legalnych wyborach. Nie wiadomo jeszcze, kto się za tym kryje. Rząd wskazuje na Fethullaha Gülena. Ten przywódca tzw. Ruchu Gülena i zaciekły przeciwnik polityczny prezydenta Erdogana od 1999 roku żyje i działa w USA. Jego ruch uznano w Turcji za organizację terrorystyczną.

W przeszłości Turcja przeżyła już kila puczy militarnych. W latach 80. ub. wieku wojsko przejęło w niej władzę po krwawych starciach pomiędzy skrajną lewicą i prawicą. Ale wszystkie poprzednie zamachy stanu następowały z inicjatywy całych sił zbrojnych. Tym razem w pucz wmieszana była tylko stosunkowo mała grupa wojskowych.

Turcja stała się w ciągu nocy polem bitwy

Do tej pory aresztowano ok. 1500 z nich. Ubiegłej nocy doszło do walk pomiędzy członkami sił zbrojnych i policji. Ale kto się za tym kryje? To i wiele innych ważnych pytań wciąż wymaga odpowiedzi.

Po raz kolejny okazało się, że w Turcji działają ugrupowania sprzeciwiające się demokracji i stabilizacji w państwie. Niepokojący jest fakt, że w ciągu jednej nocy cały kraj może stać się polem bitwy, na które padają bomby, nad którym krążą wojskowe samoloty przelatujące „kosiakiem” nad gmachem parlamentu i budzące wyciem silników mieszkańców Ankary.

Świat nie może biernie przyglądać się, jak mało stabilna politycznie Turcja, która walczy z terroryzmem i tzw. Państwem Islamskim, pogrąża się w chaosie. Turcja bardziej niż kiedykolwiek przedtem potrzebuje stabilizacji. Wydarzenia ubiegłej nocy dowodzą wyraźnie, jak bardzo jest jeszcze odległa od tego celu.

Najpierw terror, a potem wojna domowa?

W latach ubiegłych w Turcji wciąż dochodziło do zamachów terrorystycznych, które groziły wciągnięciem jej w wojnę domową. Także dziś należy potraktować to z całą powagą.

W sierpniu najwyższy turecki trybunał wojskowy ma podjąć decyzję, czy zwolenników Ruchu Gülen należy usunąć z szeregów sił zbrojnych. Trudno w tej chwili stwierdzić, czy ma to jakiś związek z nieudaną próbą wojskowego zamachu stanu.

W tej chwili pewne jest tylko jedno: to, co się teraz wydarzy będzie miało ogromne znaczenie dla przyszłości Turcji. Czy nieudany pucz zostanie wykorzystany do celów politycznych? Do tej pory rządząca Turcją Partia Sprawiedliwości i Postępu (AKP) każdy zamach terrorystyczny potrafiła wykorzystać dla swoich celów.

Tym razem jednak wspólnota międzynarodowa uważnie się przygląda biegowi wydarzeń w Turcji, a wszyscy szefowie rządów najważniejszych państw świata udzielili swego poparcia prezydentowi Erdoganowi dla wzmocnienia demokratycznego państwa prawnego w Turcji. Kiedy ten koszmar będziemy mieli wreszcie za sobą, właśnie to – umocnienie tureckiej demokracji – będzie musiało stać się sprawą najważniejszą.

Seda Serdar / Andrzej Pawlak

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej