1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zapad 2021. Moskwa i Mińsk rozpoczynają wspólne manewry

10 września 2021

W manewrach „Zapad 2021” w Rosji i na Białorusi uczestniczą wojskowi z 10 krajów. Ćwiczenia różnią się od poprzednich. Jakie znaczenie mają dla regionu i jak reagują sąsiedzi?

Rosyjskie czołgi poczas manewrów w Tadżykistanie w lipcu tego roku
Rosyjskie czołgi poczas manewrów w Tadżykistanie w lipcu tego rokuZdjęcie: Press Service of the Central Military District/dpa/picture alliance

Rozpoczynające się w ten piątek (10.09.21) wspólne manewry strategiczne „Zapad 2021” odbędą się na czterech białoruskich i dziewięciu rosyjskich poligonach. Weźmie w nich udział do 200 tys. żołnierzy, ale według informacji z Mińska, w pierwszej części manewrów, na terytorium Białorusi, weźmie udział tylko 12,8 tys. żołnierzy, w tym 2,5 tys. z Rosji i ok. 50 z Kazachstanu.

Na Białorusi i w Rosji do tej pory co dwa lata odbywały się ćwiczenia „Zbiorowych Sił Szybkiego Reagowania" (CRRF) państw należących do sojuszu wojskowego „Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym" (CSTO). Pod nazwą „Zapad" strategiczne manewry wojskowe ostatni raz odbyły się w 2017 roku. Tym razem w drugiej części manewrów na rosyjskiej ziemi wezmą udział wojska z Armenii, Kazachstanu, Tadżykistanu, Indii, Kirgistanu, Mongolii, Serbii i Sri Lanki. Chiny, Wietnam, Mjanma, Pakistan i Uzbekistan wysyłają obserwatorów.

„Wielki rosyjski pokaz wojskowy"

Tym, co tym razem jest wyjątkowe, jest bezprecedensowa skala manewrów – mówi Siarhei Bohdan z Instytutu Historii im. Friedricha Meineckego na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie. – Manewry, na które kiedyś wpływ miał Mińsk, teraz stają się kanwą dla wielkiego rosyjskiego pokazu wojskowego – powiedział w rozmowie z DW. Jednocześnie Bohdan jest przekonany, że udział kazachskich wojskowych jest osiągnięciem Mińska. – Myślę, że Białoruś życzyła sobie jeszcze większego zaangażowania Kazachstanu i innych państw ze względu na swoją polityczną izolację – stwierdził.

Denis Meljanzow z eksperckiej platformy „Dialog Miński" wyjaśnił w rozmowie z DW, że pierwsza część manewrów, która odbywa się na Białorusi, tradycyjnie ma na celu obronę tzw. Państwa Związkowego Rosji i Białorusi. Jednak tym razem, jak powiedział, zaplanowano mniejszą liczbę personelu i sprzętu niż cztery lata temu. A podczas drugiej części na rosyjskich poligonach Moskwa chce pokazać, że „ma wystarczająco dużo sojuszników i może stworzyć koalicję przeciwko Zachodowi” – ocenia Meljanzow.

Ekspert wojskowy Wasilij Kaszyn z Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Moskwie jest z kolei przekonany, że obecne ćwiczenia mają również na celu sprawdzenie gotowości operacyjnej całego systemu dowodzenia rosyjskich sił zbrojnych na wypadek poważnych konfliktów. – Gdyby stosunki między Rosją a Zachodem były bardziej konstruktywne, manewry wyglądałyby inaczej – obecnych byłoby wielu obserwatorów – tłumaczył w rozmowie z DW Kaszyn.

Ćwiczenia odzwierciedlają sytuację w regionie

Manewry „Zapad 2021" opierają się na scenariuszu kryzysu i konfliktu związanego z „rosnącą aktywnością nielegalnych uzbrojonych grup, separatystycznych i międzynarodowych organizacji terrorystycznych ze wsparciem z zewnątrz". Według Siarhieja Bohdana jest to scenariusz, który był ćwiczony również podczas poprzednich wspólnych manewrów.

Wasilij Kaszyn zgadza się, że ćwiczenia odbywają się po to, by być przygotowanym na ataki terrorystyczne. Ale odniesienie do „wsparcia z zewnątrz", jak twierdzi, wskazuje na poważne międzynarodowe przeciwieństwa. – Rosja i Zachód oskarżają się wzajemnie o działalność dywersyjną. Dlatego to uzasadnienie odzwierciedla jedynie zły stan stosunków między Moskwą a państwami NATO – zaznaczył Kaszyn.

Reakcja sąsiadów i konsekwencje dla regionu

Podczas manewrów „Zapad 2017" europejscy obserwatorzy obawiali się, że część wojsk rosyjskich może pozostać na Białorusi. Według Denisa Meljanzowa, powodem tego były napięte stosunki między Rosją a Ukrainą. Również w tym roku pojawiają się podobne głosy, aż po oskarżenia, że Moskwa i Mińsk prowadzą przeciwko UE wojnę hybrydową, będącą połączeniem klasycznych operacji wojskowych, cyberataków czy propagandy. To z kolei, zdaniem eksperta, wiąże się z izolacją Białorusi i sankcjami nałożonymi przez Zachód po stłumieniu przez rządzącego Aleksandra Łukaszenkę masowych protestów w ubiegłym roku. Innym powodem, w jego opinii, jest kryzys uchodźczy wywołany przez Białoruś na granicy z Litwą i Polską.   

Uchodźcy na polsko-białoruskiej granicyZdjęcie: Czarek Sokolowski/dpa/AP/picture alliance

Wasilij Kaszyn podkreśla, że okres przed i po protestach przeciwko ogłoszonym wynikom wyborów prezydenckich w sierpniu 2020 roku to dwie różne epoki w białoruskiej polityce zagranicznej.  – Mińsk wie, że w przewidywalnej przyszłości ma niewielkie szanse na powrót do dawnej tzw. polityki wielowektorowej. Łukaszenka przez długi czas potrafił siedzieć na dwóch krzesłach, ale musiał wybrać jedno i wybrał – wyjaśnił Kaszyn. Według niego Łukaszenka chce teraz zademonstrować zupełnie nowy poziom wojskowego współdziałania z Rosją.

Jeśli chodzi o reakcję sąsiadów w regionie na manewry „Zapad 2021” Siarhiej Bohdan przypomina, że pod koniec września na wszystkich poligonach armii ukraińskiej, ale także na Morzu Czarnym i Azowskim odbędą się manewry „Joint Efforts 2021” – z udziałem wojskowych z kilkunastu państw NATO i partnerów sojuszu. – Strony rozszerzają swoje manewry, wzmacniają komponent ofensywny, a nawet prowokują się wzajemnie – powiedział Bohdan. Przewiduje on „postępującą militaryzację regionu, z konsekwencjami dla bezpieczeństwa i stabilności całego kontynentu i świata".

„Przypomina rutynę z czasów zimnej wojny"

Meljanzow przypomina, że cztery lata temu Mińsk jeszcze demonstracyjnie sprzeciwiał się Moskwie i koncentrował manewry do obszarów wojskowych z dala od granic państwa, żądając większej transparentności i jak największej liczby obserwatorów. Jednocześnie, jak mówi Bohdan, Białoruś w ostatnich latach była oskarżana przez Zachód o zaostrzanie sytuacji i pomoc w przygotowaniu rosyjskiego najazdu na Ukrainę.

Rosyjskie manewry na KrymieZdjęcie: Russian Defense Ministry/AP/picture alliance

Kaszyn uważa, że mimo wszystkich problemów, nie należy przesadnie dramatyzować sytuacji. – Przed czerwcowym spotkaniem Bidena i Putina w Genewie był okres niezwykle niebezpiecznego napięcia wokół Ukrainy. Było skupienie wojsk, rozległe ćwiczenia i niemiły ton. Szczyt tego co do zasady nie zmienił, ale przyniósł pewne rozluźnienie – stwierdził.

W jego opinii obecne manewry, które odbywają się niemal równolegle, pokazują, że obydwie strony są gotowe bronić własnych interesów. Jednocześnie jednak, jak zauważył, nikt nie chce posunąć się za daleko. – Przypomina to rutynę z czasów zimnej wojny –podsumowuje ekspert.