1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zapomniane groby, zapomniane ofiary

27 stycznia 2011

W 1939 roku Niemcy napadły na Polskę. Od tego momentu rozpoczął się masowy pogrom Żydów – zbrodnie, które zepchnięto na dziesiątki lat w niepamięć.

Amerykański rabin Andrew BakerZdjęcie: AP

„Holokaust nie rozpoczął się w Auschwitz” - powtarza amerykański rabin, Andrew Baker. „Rozpoczął się on jeszcze przed uruchomieniem komór gazowych, z momentem wejścia oddziałów Wehrmachtu do Europy Wschodniej” - dodaje. Zarówno żołnierze, lotne brygady śmierci SS, jak i kolaboranci, służyli w tym pomocą. Mordowali Żydów wszędzie. Ich ciała wrzucali potem do masowych grobów. Tysiące takich masowych mogił znajduje w lasach, na krańcach wsi, miasteczek na Ukrainie, w Polsce, na Białorusi i w Rosji. Wiele z nich jest zaniedbanych, zapomnianych, jako niechciany, zepchnięty głęboko w niepamięć dowód niechlubnej przeszłości.

Przeciwko zapomnieniu

W miejscowości Bakhiv na Ukrainie można znaleźć masowe grobyZdjęcie: Mikhail Tyaglyy

Długi czas nikt nie interesował się tymi miejscami, aż przybył francuski duchowny Patrick Desbois z pomocnikami z organizacji "Yahad in Unum". Zaczęli przepytywać okolicznych mieszkańców oraz żyjących jeszcze świadków tamtych wydarzeń. W ten sposób udało się zidentyfikować tysiące grobów i stworzyć archiwum. Obecnie powstała międzynarodowa inicjatywa, która zamierza w 5 miejscowościach przeprowadzić modelowy projekt, który miałby uchować miejsca zagłady Żydów od zapomnienia, ustawiając tam tablice pamiątkowe. W inicjatywie uczestniczy również Niemiecki Związek Opieki nad Grobami Wojennymi (Volksbund Deutscher Kriegsgräberfürsorge), American Jewish Committee (AJC), do którego należy również Andrew Baker oraz Konferencja Rabinów Europejskich, jak i niepaństwowe organizacje z Europy Wschodniej. Niemiecki MSZ przekazał na ten cel 300 000 euro.

Miejsce pamięci i kształcenia

"Jesteśmy wdzięczni Niemcom za to wsparcie“ - powiedział Eduard Dolinsky z Komitetu Żydowskiego na Ukrainie, gdzie 500 tys. Żydów padło ofiarą nazistów. Tymczasem programy szkolne w ogóle nie zajmują się tym rozdziałem historii. "Jest u nas skłonność do zapominania. Mordowanie Żydów wymazano z historii jeszcze w sowieckich czasach“, tłumaczy Anatoly Podolsky z Centrum Badań nad Holokaustem w Kijowie. Od momentu uzyskania niepodległości przynajmniej ukraińscy historycy mogą się wreszcie zająć bliżej tym tematem. Sam rząd nie jest nim zainteresowany. Badania, dokumentacja i stworzenie miejsc pamięci jest wielkim wyzwaniem, uważa Deidre Berger, dyrektor oddziału AJC w Berlinie. Tym bardziej ważne jest, by uświadomić młodemu pokoleniu, co się tam wydarzyło. „Powinni dowiedzieć się, ilu zginęło ludzi, ile gmin żydowskich zniknęło w ogóle z powierzchni ziemi”, tłumaczy Deidre Berger.

Pozostałości żydowskiego cmentarza w Rawie Ruskiej na UkrainieZdjęcie: Christoph Villinger

Otwarte groby

Tymczasem w grudniu 2010 pierwsza grupa robocza zebrała informacje na Ukrainie i stworzyła obraz sytuacji. Menedżer programowy, Jan Fahlbusch był pod wrażeniem odkryć, których dokonano. "Tam, gdzie odbyły się masowe egzekucje i znajdują się groby, po wojnie pobierano piasek, odkrywając te mogiły. W jednym z miejsc kości zamordowanych są praktycznie odsłonięte. Miejscowa ludność kopała tam w poszukiwaniu wartościowych przedmiotów”. Nie był to tylko w jednym miejscu. Obecnie przedstawiciele międzynarodowej inicjatywy upamiętnienia miejsc zbrodni współpracują ściśle z miejscowymi władzami oraz architektami. „Ostateczny wygląd miejsc pamięci zależeć będzie od życzeń Żydów, którzy tam jeszcze żyją“, stwierdził Eduard Dolinsky z Komitetu Żydowskiego na Ukrainie.

Czas ucieka

Na tropie masowych mogił żydowskich w Kislyniu na UkrainieZdjęcie: Christoph Villinger


W momencie, kiedy powstaną w 5 miejscowościach miejsca pamięci, będą one służyć nie tylko przykładem, lecz powinny być przede wszystkim przekazane pod administrację miejscowych urzędów. Z prawnego punktu widzenia, tłumaczy Jan Fahlbusch, masowych grobów nie zakwalifikowano jako cmentarzy. Dlatego nie można było ich chronić przed przebudową lub innymi zmianami. Miejscowe władze będą musiały tym miejscom zapewnić odpowiedni status.

Tymczasem trwa dalsze wyszukiwanie świadków wydarzeń, bo czas ucieka. Większość z nich to osoby po osiemdziesiątce i starsze. Mimo, że badania są wyścigiem z czasem William Mengebier z francuskiej organizacji "Yahad In Unum" zapewnia, „że w roku 2011 grupy badawcze odbędą 15 kolejnych podróży do niewielkich wsi na Ukrainie, Białorusi, Rosji i Polsce i pukając do drzwi będą pytać starszych ludzi: „czy żyli tutaj w czasie wojny”.

Cornelia Rabitz/ Alexandra Jarecka

red.odp.: Małgorzata Matzke