Blogerzy awansowali na dziennikarzy, prokurator zwolniony
4 sierpnia 2015Z afery Netzpolitik rozpętało się prawdziwe aferzysko, podczas którego doszło do czegoś w Niemczech naprawdę spektakularnego: starcia drugiej i trzeciej władzy o czwartą, w wyniku którego minister sprawiedliwości usunął właśnie Haralda Range ze stanowiska prokuratora generalnego.
Afera Netzpolitik – główne punkty
Cała sprawa zaczęła się w lutym od publikacji serwisu Netzpolitik. org zawierającej tajne plany Urzędu Ochrony Konstytucji – niemieckiego kontrwywiadu - dotyczące analiz komunikacji internetowej. Autorzy tekstu – blogerzy Markus Beckedahl, szef Netzpolitik i Andre Meister zapowiadali, że niemiecki „kontrwywiad zamierza na szeroką skalę analizować treści w internecie”, czyli inwigilować obywateli. Po tej publikacji pojawiły się kolejne, a Urząd Ochrony Konstytucji doniósł do prokuratury o ujawnieniu przez „nieznane osoby” tajemnic państwowych. W maju prokurator generalny Harald Range zdecydował o wszczęciu postępowania już nie ws. „nieznanych osób”, które udostępniły informacje serwisowi Netzpolitik, a przeciw autorom. Pod koniec czerwca blogerzy dostali oficjalne zawiadomienie o śledztwie, o czym poinformowali opinię publiczną. Ta nie pozostawiła na prokuratorze suchej nitki. W sprawę zaangażował się minister sprawiedliwości, który zgodnie z niemieckim prawem nie może wywierać nacisków na prokuraturę. Minister Heiko Maas skrytykował postawienie blogerom zarzutu zdrady stanu.
Na początku sierpnia sprawa wróciła na czołówki serwisów informacyjnych, gdy szef Urzędu Ochrony Konstyucji stwierdził, że przecież zawiadomienie zgłosił przeciw „niezananym osobom”, a nie autorom tekstu. Prokurator Range odpowiedział, że w piśmie pojawiły się nazwiska dziennikarzy, na co minister Maas otwarcie już zażądał zamknięcia sprawy. Dziś (4.08.2015) Range publicznie oskarżył ministra o „atak na niezależność prokuratury”. Stwierdził też, że wg ekspertyzy prawnej, którą zamówił, doszło do zdrady stanu. Sprawa znów jest na czołówkach.
Ostry konflikt prokuratora z rządem. Range usunięty
We wtorek sprwy potoczyły się naprawdę szybko. Po stronie ministra stanęła sama kanclerz. – Ministerstwo ma pełne poparcie pani kanclerz – powiedziała rzeczniczka Angeli Merkel Christiane Wirtz. Maasa wsparł też minister spraw wewnętrznych Thomas De Maiziere, który uważa za „wątpliwe“ zarzuty postawione dziennikarzom.
Późnym popołudniem Maas ogłosił, że usuwa prokuratora generalnego ze stanowiska. W porozumieniu z Urzędem Kanclerskim 65-letni Range ma jeszcze dziś zostać przeniesiony w stan spoczynku. - Przekazałem mu, że moje zaufanie do niego jako sprawującego ten urząd zostało zniszczone - powiedział Maas. Jako następcę Rangego wskazał obecnego prokuratora Bawarii Petera Franka.
Przeciw prokuratorowi jest też opinia publiczna, a przynajmniej jej liderzy. Ogólnokrajowe i regionalne gazety alarmowały w komentarzych ws. Netzpolitik o zagrożeniu wolności słowa, a przez to i demokracji, a część żądała dymisji prokuratora. „Coś źle działa w państwie, które pozwala, by jego obywatele, gospodarka i rząd byli masowo szpiegowani przez ‘zaprzyjaźnione‘ służby specjalne, a jednocześnie grozi dziennikarzom ostrymi zarzutami zdrady stanu. Tu zaburzono proporcje. Pora, żebyśmy przeprowadzili w tej sprawie debatę społeczną. W końcu chodzi o podstawy wolności“ – pisała w sobotę „Neue Ruhr/Neue Rhein-Zeitung“. Inne komentarze były utrzymane w takim właśnie tonie.
Jeszcze niedawno tylko bloger. Dziś już dziennikarz
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” - jedna z dwóch najbardziej oponiotwórczych niemieckich gazet, która całą sprawę ocenia podobnie jak reszta - zauważa dziś coś jeszcze: że oto Markus Beckedahl, który jeszcze dwa lata temu musiał walczyć o uwagę i uznanie kolegów dziennikarzy, dziś stał się w ich oczach bohaterem walki o wolność słowa i „prawdziwym dziennikarzem”. Jego sprawa porównywana jest z aferą „Spiegla” z 1962 roku, gdy dziennikarze tego tygodnika narazili się władzom, ujawniając poufne informacje m.in. o kiepskim stanie wyposażenia Bundeswehry.
„Wywołuje to znów pytania o zawód dziennikarza” – zauważa „FAZ” i przyznaje, że Netzpolitik rzeczywiście stała się dla zawodowych dziennikarzy konkurencją, na którą – jak ostatnio – muszą się nawet powoływać.
Ale rewolucji nie będzie, o czym „FAZ” też pośrednio pisze. Ludzie tacy jak redaktorzy Netzpolitik to wyjątki. Kilka postaci, których blogi osiągnęły w niemieckim internecie sukces i są uznane za opiniotwórcze, np. Stefan Niggermeier czy Thomas Wiegold to byli dziennikarze lub osoby z dziennikarskim doświadczeniem. Typowe gwiazdy internetu, które same się wypromowały, jak youtuber LeFloid, mają, co prawda, własną, nawet kilkumilionową publiczność i są rozpoznawalne, ale brak im warsztatu, by móc konkurować z profesjonalnymi dziennikarzami. Było to wyraźnie widoczne podczas wywiadu, którego LeFloidowi udzieliła w lipcu Angela Merkel. Rozmowa świetnie posłużyła PR-owi niemieckiej kanclerz, a gorzej LeFloidowi, który ewidentnie nie radził sobie z jej prowadzeniem.
Monika Margraf