1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zerwał z neonazistami

Iwona-Danuta Metzner1 lutego 2013

Sascha robi wrażenie człowieka spokojnego i zrównoważonego. Opowiada jednak o młodości pełnej przemocy i pogardy dla człowieka. Kiedyś sam rekrutował dzieci, teraz przeciwstawia się wpływom skrajnej prawicy.

Zdjęcie: DW/A. Grunau

Sascha (imię zmienione, na zdj. 2 z pr.) był przerażony, gdy usłyszał o morderstwach dokonanych przez grupę terrorystyczną Narodowosocjalistyczne Podziemie (NSU). Skłonność do przemocy i pogarda dla człowieka nie były dla niego zaskoczeniem. O swoim życiu terrorysty opowiada uczniom 10 klasy Szkoły Zbiorczej w Schwerte w Nadrenii Północnej-Westfalii (NPW).

20 lat po „wyjściu” ze środowiska neonazistów Sascha nadal nie chce podawać swojego prawdziwego imienia i nazwiska, ponieważ ciągle jeszcze czuje się zagrożony.

W Schwerte razem z Thomasem Schwengerem z Urzędu ds. Młodzieży, który koordynuje Dzień Prewencji, Sascha ostrzega młodzież przed pokusą przyłączenia się do środowiska neonazistów. Mówi, że „łatwo się tam dostać, ale trudno stamtąd wyjść”.

Środowisko neonazistowskie: łatwo wejść, trudno wyjśćZdjęcie: Getty Images

Sascha (39 lat) opowiada młodzieży w wieku od 15-16 lat jak żył i co robił, gdy był w ich wieku: – Cały dzień robiłem wszystko, żeby ludziom zamienić życie w piekło. Przemoc zdominowała jego życie. – Tłukłem mniejsze dzieci i kobiety. Inwalidzi po iluś kopniakach wypadali z wózków. Podpalałem ludziom włosy.

Dał się złapać na przyjaźń

Sascha nie dał się złapać na ideologię i radykalne przesłania lecz na przyjaźń. Wyobcowanego 12-latka zagadnęło raz dwóch mężczyzn: - Podjechali po mnie samochodem, zaproponowali piwo i obóz sportowy. Wejście do tego środowiska nie miało nic wspólnego z polityką albo nienawiścią do cudzoziemców. - Wręcz przeciwnie – powiedział Sascha – Do moich kumpli należeli Włosi i Turcy.

- Taka 'niepolityczna' rekrutacja jest typowa - mówi Thomas Schwengers z Urzędu ds.Młodzieży, który od lat zajmuje się sprawami prawicowego ekstremizmu.

Sascha natychmiast zaakceptował przemoc, ponieważ chciał koniecznie należeć do tych morowych chłopaków. Zaczął regularnie pić i zażywać narkotyki. W tym samym czasie jego kumple rozdawali ulotki zatytułowane „Cudzoziemcy handlują narkotykami”.

Zanim zauważył, że wszystko idzie w niewłaściwym kierunku, był już tak uwikłany w przestępstwa kryminalne, że nie było dla niego odwrotu.

Nawet 20 lat po zerwaniu z neonazizmem Sascha czuje się zagrożonyZdjęcie: privat

Bezradni rodzice, straszny czyn

Uczniowie ze szkoły w Schwerte chcieli się dowiedzieć jak zareagowali jego rodzice oraz w jaki sposób udało mu się zerwać z tym środowiskiem. Powiedział, że jego ojciec do niczego się nie wtrącał a matka sama nie wiedziała jak reagować: - Gdy odbierała mnie na policji po kolejnej rozróbie przeważnie mówiła: znam mojego małego. Nigdy by czegoś takiego nie zrobił.

Dopiero po siedniu latach udało mu się wyjść z tego środowiska; wtedy, gdy po dokonaniu ciężkiego przestępstwa trafił do więzienia. – Tam po raz pierwszy w życiu zacząłem się po trzeźwemu nad sobą zastanawiać.

„A co to było za przestępstwo?” pyta jedna z uczennic. Sascha spogląda na nią, z zakłopotaniem odchrząkuje i mówi: - Gdy miałem 19 lat zabiliśmy z kumplem bezdomnego.

W klasie zapanowało milczenie.

Zerwanie, groźby i zmiana życia o 180 stopni

Wyjście ze środowiska neonazistów udało mu się dzięki temu, że wspierali go przy tym rodzice. Jego kumple uznali to za zdradę.

W 2012 roku Nadrenia Północna-Westfalia poszerzyła program ułatwiający zerwanie ze środowiskiem neonazistowskim. Służby specjalne w NPW opiekują się obecnie 40 młodymi ludźmi, którzy chcieliby zerwać z neonazistami. Jest to dwukrotnie więcej niż w 2011 roku. Na skalę kraju NPW jest pionierem w tej dziedzinie.

Pomimo gróźb Sascha nigdy nie żałował swej decyzji. Wreszcie zaczął normalne życie. - Wreszcie mogę się zajmować muzyką, sztuką i zawierać kontakty z ludźmi z różnych kultur.

Rozmowy w szkołach i pracę z młodzieżą są dla Saschy bardzo ważne: „Jest to dla mnie próba naprawienia zła i coś w rodzaju terapii. Po raz pierwszy w życiu robię coś pożytecznego. To przyjemne uczucie”.

DW / Iwona D. Metzner

red. odp. Barbara Cöllen