1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zieloni i Luetzerath. Czy doszło do zdrady ideałów?

23 stycznia 2023

Eksmisja aktywistów klimatycznych w Luetzerath i wsparcie wojskowe dla Ukrainy to dla wielu członków Zielonych zbyt wiele. Czy partia jest zagrożona?

W Lützerath nie ma już aktywistów klimatycznych. Wkrótce i tu pojawi się odkrywka węgla brunatnego
W Lützerath nie ma już aktywistów klimatycznych. Wkrótce i tu pojawi się odkrywka węgla brunatnego Zdjęcie: Isabella Escobedo/DW

Spora część aktywistów klimatycznych po zakończeniu akcji w wiosce Luetzerath w pobliżu odkrywki węgla brunatnego w Nadrenii Północnej-Westfalii czuła się zdradzona i sprzedana, zwłaszcza przez Zielonych. Do samego końca aktywiści starali się zapobiec wyburzeniu wsi, pod którą znajdują się złoża węgla.

Ponad dziesięć dni po eksmisji w Luetzerath Luisa Neubauer, najbardziej rozpoznawalna przedstawicielka ruchu klimatycznego Fridays for Future w Niemczech, powiedziała telewizji publicznej ARD: „Nie wiem, czy przywódcy Zielonych są świadomi tego, co zrobili”. Wielu członków tej partii mogłoby się teraz od niej odwrócić. Ciekawostką jest jednak fakt, że sama Neubauer jest członkinią Zielonych.

Bolesny kompromis

Zieloni, którzy razem z CDU rządzą w gęsto zaludnionym kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia przystali na kompromis z koncernem energetycznym RWE. W myśl tego pięć wsi zostanie uchronionych przed wyburzeniem, ale trzeba było poświęcić Luetzerath. Wprawdzie w zamian za to w 2030 roku nastąpi wcześniej niż planowano całkowite wycofanie z węgla, jednak partia Zielonych odpowiedzialna za politykę dotyczącą ochrony środowiska i klimatu poparła wyburzenie wsi, aby wspierać niszczącą klimat produkcję energii elektrycznej z węgla brunatnego.

„Ze szkodą dla całej partii”

Zdaniem Timona Dzienusa przewodniczącego organizacji Green Youth może stać się to testem dla partii Zielonych w całym kraju. – Podczas kampanii wyborczej w 2021 roku Annalena Baerbock wielokrotnie mówiła, że to ostatni rząd, który może jeszcze wpłynąć na kryzys klimatyczny – przypomina Dzienus. Tym samym wysoko ustawiła poprzeczkę dla rządu koalicyjnego SPD, Zielonych i FDP. – Jeśli rząd koalicyjny nie zrealizuje celów klimatycznych i nie ograniczy we wszystkich sektorach emisji CO2, to zwłaszcza partia Zielonych może ponieść niepowetowane straty – powiedział aktywista tygodnikowi „Die Zeit”.

Luisa Neubauer podczas protestów w Luetzerath ze szwedzką aktywistką Gretą Thunberg (z l.)Zdjęcie: Federico Gambarini/dpa/picture alliance

Nic nie działa bez kompromisów

Około 2000 członków Zielonych, w większości z bazy partyjnej, podpisało list otwarty przed eksmisją w Luetzerath. Trafił on do minister gospodarki Nadrenii Północnej-Westfalii, Mony Neubauer, oraz ministra gospodarki Niemiec, Roberta Habecka – oboje z Zielonych. W liście apelowano o natychmiastowe wstrzymanie eksmisji. „Wynegocjowana umowa z RWE grozi zerwaniem z zasadami naszej partii” – czytamy w piśmie. I dalej: „Zrywamy również z paryskim porozumieniem klimatycznym, umową koalicji rządowej i ostatnim zaufaniem ruchu sprawiedliwości klimatycznej”.

Brzmi to tak dramatycznie, że szefowa zielonych Ricarda Lang zmuszona została do zajęcia publicznie stanowiska i broniła porozumienia, które władze landu zawarły z koncernem RWE. – Gdybyśmy nie poszli na kompromis, to w sprawie ochrony klimatu nic by się nie wydarzyło. Bardzo niewiele stron jest tym poważnie zainteresowanych – wskazała Lang.

Szefowa Zielonych Ricarda Lang uważa kompromis w Luetzerath za bolesny, ale koniecznyZdjęcie: Carsten Koall/dpa/picture alliance

Ochrona klimatu specjalnością Zielonych

Z opinią tą zgadza się politolog Gero Neugebauer. W wywiadzie dla DW mówi, że nawet po bolesnych decyzjach w sprawie Luetzerath, Zieloni pozostają partią o najwyższej reputacji w zakresie ochrony klimatu i środowiska w Niemczech. – Ta specjalność Zielonych jest jednocześnie oznaką słabości pozostałych partii, którym nie udaje się z polityki klimatycznej zrobić ważnego obszaru działania – uważa Neugebauer.

Pragmatyczne działania

Jednocześnie politolog nie obawia się szkód wizerunkowych dla Zielonych z powodu Luetzerath. Kierownictwo partii, posłowie i członkowie rządu nie popadli w spór z powodu protestów. Zdaniem Gero Neugebauera pomimo wspomnianego listu otwartego do władz krytycznemu odłamowi w partii zabrakło twarzy prominentnego polityka oraz poparcia. W rzeczywistości pozycja Zielonych w sondażach jest niezachwiana i utrzymuje się niezmiennie między 18-20 procent poparcia wyborców. 

Zdaniem politologa ma to również związek z faktem, że w szeregach tej partii nie ma prawie żadnych sporów, i to nie tylko w sprawie Luetzerath, ale także w kwestiach dotyczących dostaw broni do Ukrainy. Są jedynie wewnętrzne tarcia, choćby w kwestii kolejnego kandydata Zielonych na kanclerza.

Ale zwłaszcza wielu nowych, młodych członków partii, mówi Neugebauer, „odbiera Zielonych jako pragmatycznie działającą partię w zakresie odpowiedzialności państwowej lub rządowej, ale jednocześnie nadal jako jedyną, która reprezentuje cele polityki ekologicznej i klimatycznej”. Od 2015 do końca 2021 roku liczba członków partii Zielonych wzrosła ponad dwukrotnie z około 60 tysięcy do obecnie 125 tysięcy i większość nowych członków to właśnie osoby młode. Z kolei większość działaczy klimatycznych, takich jak ci z Luetzerath i tak nie wstąpiłaby do żadnej partii, Zielonych czy innej – uważa ekspert.

Mniejsze partie mogą zaszkodzić

Marc Debus, politolog z Mannheim, widzi sprawę nieco inaczej. W wywiadzie dla rozgłośni WDR wskazał na małe partie, takie jak „Klimaliste”, która w ostatnich wyborach landowych w Badenii-Wirtembergii i Nadrenii-Palatynacie uzyskała niespełna jeden procent głosów. – Mogą nie trafić do parlamentów, ale mogą odebrać Zielonym kilka kluczowych punktów procentowych w najbliższych wyborach – powiedział Debus. Ale również on jest zdania, że kontrowersje wokół Luetzerath mogą nawet stać się dla Zielonych szansą. W myśl zasady: kto działa kierując się rozsądkiem, pokazuje wyborcom, że gotów jest wziąć na siebie odpowiedzialność. – W ten sposób można stać się atrakcyjnym dla umiarkowanych wyborców i ewentualnie zdobyć wśród nich głosy, które traci się gdzie indziej – uważa Marc Debus. Tak stanie się zapewne z głosami aktywistów, którzy podczas trwania eksmisji w Luetzerath zajęli przejściowo biuro wyborcze ministra gospodarki Roberta Habecka we Flensburgu w Szlezwiku-Holsztynie. W przyszłości nie będą oni raczej wybierać Zielonych. 

Niemcy: Bronią wioski przed kopalnią

01:55

This browser does not support the video element.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>