1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zimnowojenna walka propagandowa na obozy

Andrzej Pawlak18 kwietnia 2011

Obozy koncentracyjne były głównym instrumentem hitlerowskiego terroru III Rzeszy. W latach zimnej wojny pamięć o ich ofiarach wykorzystywano dla celów propagandowych. Po obu stronach "żelaznej kurtyny".

Mitglieder des Zentralrates der deutschen Sinti und Roma passieren das Tor zur KZ-Gedenkstaette Sachsenhausen in Oranienburg bei Berlin mit dem zynischen Spruch "Arbeit macht frei" auf ihrem Weg zu einer Gedenkfeier fuer die in den NS-Konzentrationslagern ermordeten Sinti und Roma, am Freitag, 15. Dezember 2006. Anlass war der 64. Jahrestag des so genannten Auschwitz-Erlasses von SS-Fuehrer Heinrich Himmler, in dem dieser am 16. Dezember 1942 die Deportation von 23.000 europaeischen Sinti und Roma ins Vernichtungslager Auschwitz anordnete. (AP Photo/Sven Kaestner)
Zdjęcie: AP

Dla pięciu milionów ofiar hitlerowskich obozów koncentracyjnych wyzwolenie nastąpiło za późno. Także w cieszącym się ponurą sławą obozie koncentracyjnym Sachsenhausen na północ od Berlina, wyzwolonym 22 kwietnia 1945 roku przez jednostki Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego. W 16 lat później, 23 kwietnia 1961, roku władze NRD uroczyście otwarły na terenie obozu narodowe muzeum pamięci.

Wojna na obozy

Były obóz koncentracyjny w Sachsenhausen stał się w NRD kolejnym miejscem pamięci o hitlerowskim ludobójstwie, po otwartych wcześniej, podobnych muzeach na terenie obozów w Buchenwaldzie, Ravensbrück i Oranienburgu. Ceremonia otwarcia muzeum w Sachsenhausen, z udziałem niemal całej, NRD-owskiej prominecji politycznej z szefem SED, Walterem Ulbrichtem, na czele, tym się różniła od poprzednich, że nadano jej niespotykany wcześniej rozgłos propagandowy.

Wielka impreza propagandowa na terenie b. KZ Sachsenhausen 23 kwietnia 1961 rokuZdjęcie: Gedenkstätte Sachsenhausen/Schäfer

Rok 1961 można śmiało uznać za szczytowy okres zimnej wojny. Stany Zjednoczone zaangażowały się wtedy w nieudaną interwencję przeciwko reżimowi Fidela Castro na Kubie w Zatoce Świń. Na krótko przed otwarciem muzeum w Sachsenhausen w Jerozolimie rozpoczął się proces Adolfa Eichmanna, głównego organizatora i wykonawcy planu tzw. ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej, a w sierpniu władze NRD przystąpiły do budowy muru w Berlinie.

Każde z tych wydarzeń zostało intesywnie, bezpośrednio i pośrednio, wykorzystane propagandowo przez obie strony. Wschodnioniemieccy komuniści dostrzegli w procesie Eichmanna okazję do wypomnienia rządowi Konrada Adenauera hitlerowskiej przeszłości RFN, zwycięsko - jak stwierdził w Sachsenhausen Walter Ulbricht - przezwyciężonej w "pierwszym niemieckim państwie robotników i chłopów", które jest niekwestionowanym "liderem w walce z faszyzmem".

Symbol tej walki, Mur Berliński, czyli "antyfaszytowski wał ochronny", posłużył w RFN za argument, że całe NRD stało się teraz widocznym dla każdego "komunistycznym obozem koncentracyjnym". Media zachodnioniemieckie nie ustawały w wysiłkach, żeby poinformować cały "wolny świat" o prawdziwym przeznaczeniu muru, to jest: roli głównej zapory na drodze do zachodniej wolności i dobrobytu.

Zwycięzcy i ofiary

W rozgorzałej wtedy wojnie propagandowej trudno jest mówić o wygranych i przegranych. W gruncie rzeczy stracili na tym wszyscy, bo w propagandowym zacietrzewieniu zepchnięto na margines ofiary hitlerowskiego ludobójstwa, którym - jak ocalałym cudem więźniom z Sachsenhausen - nakazano 23 kwietnia 1961 roku odgrywać rolę dekoracji do zimnowojennej imprezy politycznej.

Imputowanie przez wschodnioniemieckich komunistów władzom RFN, że Bundeswehra niemal niczym się nie różni od Wehrmachtu, gdyż dowodzą nią hitlerowscy generałowie. z jednej i porównywanie NRD z wielkim, hitlerowskim obozem koncentracyjnym z drugiej strony, opóźniło tylko konieczne rozliczenie się z historią. Także z historią obozu w Sachsenhausen, w którym po wojnie komuniści osadzili prawdziwych i domniemanych przeciwników nowego porządku.

W 60 rocznicę wyzwolenia obozu, już bez propagandyZdjęcie: dpa

Obóz działał nadal w najlepsze pod nową nazwą "Specjalnego obozu numer 7", i choć nie było w nim już komór gazowych, z więzionych tu do roku 1950 około 60.000 osób, ponad 12.000 straciło życie. W podobny sposób wykorzystywano zresztą wiele innych obozów. W Polsce, na przykład, obóz na Majdanku, w którym po wkroczeniu do Lublina pierwszych oddziałów Armii Czerwonej, władze NKWD trzymały aresztowanych członków polskiego Państwa Podziemnego i niemieckich jeńców wojennych.

Marcel Fürstenau / Andrzej Pawlak (SpiegelOnline)

red. odp.: Andrzej Paprzyca