1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zmarł Władimir Żyrinowski. Prawicowy radykał z łaski Putina

6 kwietnia 2022

Sięgał po nazistowskie hasła, by zdobyć wyborców i był wiernym sojusznikiem Kremla. Rosyjski prawicowy populista Władimir Żyrinowski zmarł w wieku 75 lat. W lutym trafił do szpitala z COVID-19.

Lider Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji Władimir Żyrinowski
Lider Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji Władimir ŻyrinowskiZdjęcie: Sergei Metelitsa/Photoshot/picture alliance

Agent KGB? Rosyjski Hitler? Polityczny klaun? W swojej długiej karierze Władimir Żyrinowski był opisywany na różne sposoby. Jedno jest pewne: nigdy nie był nudny. „A ten znowu prowokuje” – powiedział kiedyś prezydent Władimir Putin o czołowym prawicowym populiście w Rosji. Był to wyraz uznania z najwyższej instancji, nawet jeżeli przywódca na Kremlu dystansował się od prowokacyjnych wypowiedzi Żyrinowskiego.

Prowokowanie – Żyrinowski to potrafił. Raz proponował, by ogrodzić region Kaukazu Północnego drutem kolczastym, innym razem, by zrzucić bombę atomową na Stambuł albo groził dziennikarce gwałtem. Często nawoływał do okupacji Ukrainy. Niejednokrotnie groził też Polsce, ostrzegając np. w wywiadzie dla Faktów TVN w 2014 roku, że „w razie wielkiej wojny z Polski nic nie zostanie”. Dwa lata później w wywiadzie z „Do Rzeczy” zapowiadał, że jeśli na terenie Polski powstaną obiekty NATO, to Rosja „będzie zmuszona je zniszczyć”.

Dla niego nie istniały czerwone linie. Żyrinowski należał, obok komunistów, do dinozaurów rosyjskiej polityki, którzy zaczęli swe kariery w późnym Związku Sowieckim.

Projekt KGB?

Na początku była manipulacja. W 1989 roku Żyrinowski był współzałożycielem Partii Liberalno-Demokratycznej, pierwszej partii opozycyjnej w Związku Sowieckim. Po jego rozpadzie ugrupowanie przemianowano na Liberalno-Demokratyczną Partię Rosji (LDPR). Ale partia ta nie jest ani demokratyczna, ani liberalna. To wybuchowa mieszanka nacjonalizmu, rewanżyzmu i szowinizmu – albo po prostu postsowiecka wersja prawicowego populizmu. A przede wszystkim LDPR była partią jednego człowieka. Bez swego przewodniczącego, Żyrinowskiego, nigdy nie stałaby się tak silna.

Prezydent Władimir Putin zrealizował to, czego od lat 90. XX wieku domagał się radykał Władimir Żyrinowski Zdjęcie: Getty Images/AFP/I. Sekretarev

„Żyrik” – to niemal pieszczotliwe przezwisko Żyrinowskiego. Tak nie mówi się o polityku, ale o kumplu. Być może jest nazistą, ale takim zabawnym i sympatycznym – tak go traktowano.

Urodzony w 1946 roku w Kazachstanie Żyrinowski studiował w Moskwie języki wschodnie i prawo. Odbył praktykę w Turcji i pracował jako ekspert w dziedzinie prawa w rożnych strukturach, w tym w wydawnictwie, które miało kontakty z zagranicą. Później było to powodem spekulacji o jego związkach z osławioną sowiecką KGB, która bacznie obserwowała wszelkie zagraniczne kontakty obywateli.

Podejrzeń, że partia Żyrinowskiego była projektem KGB, do dziś nie rozwiano. Są przypuszczenia, że KGB chciała stworzyć wentyl dla rosnących nastrojów sprzeciwu i utworzyła formalnie opozycyjną, ale kontrolowaną partię. Nie ma na to jednoznacznych dowodów, ale LDPR od dziesięcioleci odgrywa dokładnie taką rolę.

Syn polskiego Żyda

Chociaż Żyrinowski był przeciwny rozpadowi ZSRR, to dla niego był to dar losu. Miliony rozczarowanych i zubożałych Rosjan, przede wszystkim niewykształceni mężczyźni na prowincji, dostrzegło w błyskotliwym polityku swego reprezentanta. Żyrinowski zabiegał o sympatię wyborców dzięki często ksenofobicznym, a nawet antysemickim hasłom – chociaż sam miał żydowskie korzenie. Żyrinowski wychowywał się bez ojca i, jak sam twierdził, dopiero późno poznał szczegóły o jego życiu. Ojciec, Wolf Ejdelsztein, był żydowskim fabrykantem w przedwojennej wschodniej Polsce, a dzisiejszej zachodniej Ukrainie. Przed II wojną światową został deportowany przez Sowietów do Kazachstanu, a potem do Polski, skąd wyemigrował do Izraela.

Władimir Żyrinowski w trakcie kampanii przed wyborami prezydenckimi w Rosji w 2018 rokuZdjęcie: picture-alliance/dpa/Sputnik/E. Biyatov

W wyborach parlamentarnych w 1993 roku LDPR dostała 23 procent głosów, znacznie więcej niż komuniści i liberalna prawica. Był to szczyt politycznej kariery Żyrinowskiego. Możliwe wydawało się nawet objęcie władzy, a zachodnie media niepokoiły się sukcesami „rosyjskiego Hitlera”. W tamtym czasie Żyrinowski utrzymywał kontakty z prawicowymi ekstremistami w Europie, w tym także z francuskim politykiem Jean-Marie Le Penem. Także nacjonalistyczna Niemiecka Unia Ludowa (DVU), założona przez monachijskiego wydawcę Gerharda Freya miała do połowy lat 90. ubiegłego wieku kontakty z Żyrinowskim.

Polityk dbał o swój wizerunek showmana. Nosił kolorowe marynarki, przeklinał, a nawet posuwał się do rękoczynów. Do historii przeszła scena, w której Żyrinowski w 1995 roku podczas telewizyjnego talk show chlusnął szklaną soku w twarz Borysa Niemcowa, ówczesnego gubernatora Niżnego Nowogrodu.

Tuba dla fantazji Kremla

Mimo to od końca lat 90. XX wieku Żyrinowskiemu i jego partii nie wiodło się już tak dobrze. Kandydował on wprawdzie we wszystkich wyborach prezydenckich i w najlepszym razie zajmował trzecie miejsce. Dla Kremla LDPR przez długi czas nie była zagrożeniem, a w parlamencie najczęściej głosowała razem z partią rządzącą. Wiele z tego, czego Żyrinowski żądał od lat 90. – autokracja, odwrót od Zachodu, militaryzacja – zostało wdrożone przez prezydenta Putina. Żyrinowski miał wiele czasu antenowego w państwowych mediach i mógł głośno mówić to, co dla Kremla było zbyt ostre.

Po pewnym czasie LDPR stała się zbyt silna. Przede wszystkim na wschodzie kraju przekształciła się w partię protestu przeciwko Kremlowi. W Kraju Chabarowskim na gubernatora wybrano polityka LDPR Siergieja Furgała. Był to afront wobec prokremlowskiej partii Jedna Rosja. W 2020 roku Furgał został aresztowany, co wywołało trwające miesiącami protesty. Do czegoś takiego Rosja Putina nie była przyzwyczajona.

Śmierć Żyrinowskiego może wtrącić jego partię w kryzys. Na horyzoncie nie widać charyzmatycznego następcy. Nie stanie się jednak bez znaczenia. Prawicowi populiści wciąż mają potencjał wyborczy w Rosji, Kremlowi nadal zależy na tym, by go okiełznać – w małej, kontrolowanej partii, która nie zagrozi Władimirowi Putinowi.