Hans Küng. Odszedł wybitny teolog-dysydent
7 kwietnia 2021"Gdy nadejdzie czas, mam prawo, jeśli tylko jeszcze będę w stanie, na własną odpowiedzialność decydować o czasie i sposobie umierania". Tak napisał światowej sławy krytyk nauczania Kościoła w swojej książce z 2014 roku, "Glücklich sterben?" ("Umrzeć szczęśliwie?"). Wyjaśnił w niej swoje tezy na temat eutanazji, napędzając emocjonalną debatę w Niemczech. Nawet niektórzy z jego przyjaciół nie mogli zrozumieć, że ten emerytowany profesor teologii katolickiej potrafił to uzasadnić swoją chrześcijańską wiarą. Taką postawą ponownie znalazł się w opozycji do oficjalnego nauczania Kościoła katolickiego, który odrzuca wszelkie formy aktywnej eutanazji.
Ten wybitny teolog już nie żyje. We wtorek (06.04.2021) zasnął spokojnie w swoim domu w Tybindze, poinformowała rzeczniczka Fundacji "Weltethos". Założyciel tej fundacji, która opłakuje "wizjonerskiego mistrza w dążeniu do bardziej sprawiedliwego i pokojowego świata", przeżył 93 lata.
Obiecująca kariera
Jego życie od zawsze cechowały nonkonformizm i prowokacja. Hans Küng urodził się 19 marca 1928 r. w Sursee, między Bazyleą a Lucerną. Być może to tradycyjnie demokratyczne i krytyczne środowisko środkowej Szwajcarii przyczyniło się do tego, że syn handlarza butami nie bał się hierarchii i autorytetów, gdy chodziło o głoszenie własnych poglądów.
Jego obiecująca kariera rozpoczęła się w 1948 r. od studiów teologicznych i filozoficznych na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. W 1954 r. przyjął tam święcenia kapłańskie, a w 1957 r. w wieku 32 lat doktoryzował się na paryskiej Sorbonie. W 1960 r. został mianowany profesorem teologii fundamentalnej na Uniwersytecie w Tybindze.
Sobór i jego konsekwencje
Zanim Hans Küng stał się kontrowersyjnym teologiem, był na początku obiecującym talentem, błyskotliwym doradcą teologicznym. Jego zdolności docenia również ówczesny biskup Rottenburga. Mianuje go teologiem soborowym. W ten sposób Küng zostaje jego doradcą na Soborze Watykańskim II (1962-65). O 11 miesięcy starszy ks. Joseph Ratzinger - późniejszy papież Benedykt XVI - miał to samo zadanie. W tym czasie obaj świetnie się rozumieją i nadają na tych samych falach w większości teologicznych tematów dotyczących odnowy Kościoła.
Jednak zdecydowanie nie wszystkie zmiany, do których dąży Küng i jemu podobni, spotykają się z poparciem hierarchów Kościoła. Sobór nie przynosi zmian w kwestii reformy papiestwa, zniesienia obowiązkowego celibatu, antykoncepcji, równouprawnienia kobiet, daleko posuniętego ekumenizmu, w tym wspólnej eucharystii (przystępowania do komunii) z niekatolickimi chrześcijanami. To rozczarowało Künga i zmotywowało go w połowie lat sześćdziesiątych do podjęcia intelektualnej walki.
Cofnięcie prawa nauczania w imieniu Kościoła
W 1966 r. młody profesor Küng sprowadza swojego kolegę Josepha Ratzingera na Uniwersytet w Tybindze. Za sprawą Künga ks. Ratzinger obejmuje tam ważną katedrę dogmatyki katolickiej. Jednak w następnych latach stosunki między nimi ulegają ochłodzeniu. W 1968 roku nastaje czas studenckiej rewolty. Ks. Ratzinger, wstrząśnięty protestami i postawą studentów, zajmuje coraz bardziej konserwatywne stanowisko. Küng natomiast rozwija swoją krytykę papiestwa, klerykalizmu i dogmatów.
W książkach takich jak "Die Kirche" ("Kościól", 1. wyd. 1966) i "Nieomylny?" (1970, wyd. polskie 1995) Küng atakuje centralne elementy struktury Kościoła katolickiego. Pod koniec 1979 roku, w zatwierdzonej przez Jana Pawła II. deklaracji, Kongregacja Nauki Wiary stwierdza odstępstwa Künga od doktryny katolickiej. Po serii upomnień z Rzymu Episkopat Niemiec odbiera mu prawo nauczania w imieniu Kościoła katolickiego. Küng nie zostaje jednak zawieszony w jako ksiądz.
Od tej pory ks. Küng jest niezależnym od wydziału teologii katolickiej profesorem teologii ekumenicznej i dyrektorem Instytutu Badań Ekumenicznych na Uniwersytecie w Tybindze. Utworzony specjalnie dla niego instytut jest nowością na niemieckich uniwersytetach. Zdaniem Künga, Kościół katolicki stał się "Kościołem władzy", który przede wszystkim dąży do realizacji własnych interesów, a nie Ewangelii Jezusa Chrystusa.
"Światowy etos"
Pod koniec lat 80. Küng, światowej już sławy teolog, poliglota i publicysta, zaczyna wykraczać poza tematy wewnątrzkościelnej krytyki.
Od tej pory poświęca się projektowi "światowego etosu". Bez pokoju między religiami nie może być pokoju między narodami - brzmi jego credo. - Nie chodzi o te kontrowersyjne kwestie w religiach, od antykoncepcji do eutanazji, ale chodzi o bardzo elementarne zasady, standardy etyczne, które są potrzebne w każdym społeczeństwie, w każdym biurze czy zakładzie pracy - wyjaśniał w jednym z wywiadów dla DW. Do tych zasad należą: szanowanie godności każdego człowieka, wprowadzanie pokoju, ochrona środowiska i praca na rzecz sprawiedliwości na świecie.
Nadzieja na rehabilitację
Kilka razy wydawało się, że rehabilitacja tego wybitnego przedstawiciela reformatorów w Kościele jest w zasięgu ręki. Tak było w 2005 r. Kilka miesięcy po wyborze na papieża Benedykt XVI - Joseph Ratzinger - przyjmuje swojego byłego kolegę w Castel Gandolfo na długą osobistą rozmowę. To sensacja, która przyciągnęła uwagę całego świata. Nie mówi się jednak o oficjalnej rehabilitacji Künga. Najwyraźniej nie pozwala na to ówczesna sytuacja w Kościele.
W 2013 roku znów na kościelnym horyzoncie pojawia się światełko nadziei. W 2013 roku ks. Küng cieszy się z wyboru Argentyńczyka Jorge Mario Bergoglio na papieża. Ma wielkie zaufanie do jezuitów, jeśli chodzi o reformy: "Jezuici są zakonem, który w sposób najbardziej zdecydowany starał się wprowadzić w życie nauczanie Soboru Watykańskiego II. Za to był karany przez papieża Wojtyłę, niekiedy surowo. Mam nadzieję, że z jezuitą na Stolicy Apostolskiej nadchodzi nowa era". Hans Küng doświadcza początków tej nowej ery.
Mimo wszystkich sporów z hierarchią katolicką, Szwajcar pozostaje kapłanem swojego Kościoła do końca. Pełen przekonania podsumował w wywiadzie dla DW: "Mimo całej wiedzy, jaką zdobyłem w międzyczasie o Buddzie, o proroku Mahomecie, o Konfucjuszu, o wielkich religiach, to Jezus z Nazaretu pozostał dla mnie drogą, prawdą i życiem".